Logo Logo Menu
Zamknij

Co grozi dyrektorce przedszkola za nieudostępnienie informacji publicznej i zniszczenie skargi na bezczynność?

Zapraszamy do prześledzenia historii sprawy klientki naszego poradnictwa, Małgorzaty Witkowskiej, którą jeden wniosek o udostępnienie informacji publicznej z 2017 r. niespodziewanie doprowadził aż do wydanego w 2020 r. wyroku sądu okręgowego w sprawie karnej. Wynik: była wina, ale nie ma kary, czyli warunkowe umorzenie postępowania.

Trudne pytania

Wszystko zaczęło się od dyskusji nad wyborem ubezpieczenia dla przedszkolaków w Niepublicznym Przedszkolu Językowym Mały Odkrywca w Strzelinie. Gdy ówczesna dyrektorka placówki, Jolanta Zawiślak, wybrała ofertę mniej korzystną od zaproponowanej przez rodziców, klientka zaczęła dopytywać o powody takiego postępowania. Z nieznanych przyczyn, wkrótce jej dziecko przeniesiono do młodszej grupy przedszkolnej, co tłumaczono decyzją rady pedagogicznej. Klientka poprosiła więc o udostępnienie uchwał podjętych przez radę, a przy okazji także o treść statutu, dowiedziawszy się, że na podstawie jego przepisów, na okres wakacyjny zawieszono opłacone już lekcje angielskiego. Dokument udało się zdobyć dopiero z urzędu miasta i gminy, a w miarę pogłębiania wiedzy, klientka zaczęła odkrywać poważne nieprawidłowości dotyczące prowadzenia przedszkola. W międzyczasie otrzymała wypowiedzenie umowy świadczeń – od tej pory jej dziecko nie mogło uczęszczać do przedszkola. Mimo wszystko klientka zdecydowała się zgłosić sprawę do odpowiednich instytucji, w tym organów nadzoru sanitarnego, budowlanego oraz przeciwpożarowego, a zgłoszenia te przerodziły się następnie w kontrole przedszkola.

Zniszczenie skargi

W marcu 2017 r. klientka skierowała do przedszkola wniosek o udostępnienie informacji publicznej, pytając o wydatkowanie pieniędzy uzyskanych z dotacji, a także o wykaz kadry pedagogicznej wraz z jej kwalifikacjami. W odpowiedzi dyrektorka wyjaśniła tylko, że prowadzone przedszkole jest przedszkolem niepublicznym, a więc nie ma obowiązku odpowiadać na wnioski. Nie zgadzając się z tym argumentem, klientka przygotowała skargę na bezczynność, a następnie wybrała się do placówki, żeby złożyć ją osobiście. Dyrektorka podarła jednak wręczone jej dokumenty, po czym wypchnęła klientkę z budynku. Od tego momentu sprawa potoczyła się dwutorowo. Po pierwsze, klientka złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Po drugie, podjęła dalsze działania po to, żeby skarga trafiła ostatecznie do sądu administracyjnego.

Losy skargi na bezczynność

Początkowo klientka próbowała doręczyć skargę drogą pocztową. Kilka dni później otrzymała jednak zwrot korespondencji z adnotacją, że odmówiono jej przyjęcia. Klientka wiedziała, że przepisy nie pozwalają na wysyłkę skargi bezpośrednio do sądu. Z drugiej strony miała już świadomość, że dyrektorka nie przyjmie jej w inny sposób. Z tego względu zebrała wszystkie dokumenty i przesłała je do sądu administracyjnego wraz z wyjaśnieniami, a ten zwrócił skargę dyrektorce przedszkola, wzywając ją do prawidłowego przekazania sprawy. Dopiero wtedy dyrektorka zdecydowała się przekazać skargę zgodnie z przepisami i sprawa została ostatecznie zarejestrowana w sądzie.

WSA we Wrocławiu wydał korzystny wyrok, w którym stwierdził bezczynność dyrektorki i zobowiązał ją do rozpoznania wniosku, nie mając wątpliwości, że ten dotyczy informacji publicznej. Ku naszemu zdziwieniu Sąd stwierdził natomiast, że bezczynność nie miała miejsca z rażącym naruszeniem prawa, wobec braku ,,cech lekceważącego traktowania obowiązków’’.

Rozpoznanie wniosku nie obyło się bez przeszkód także po wyroku sądowym. Przykładowo, w odniesieniu do części dokumentów dyrektorka uznała, że nie ma możliwości przygotowania ich kopii, więc zaproponowała wyłożenie do wglądu w umówionym wcześniej miejscu. Klientka przystała na tę propozycję, ale wtedy z kolei zaczęto utrudniać uzgodnienie jakiegokolwiek terminu spotkania, uzasadniając to m.in. zwolnieniem lekarskim dyrektorki, czy urlopem księgowej.

Tylko kary brak

O incydencie zniszczenia dokumentu klientka zawiadomiła organy policji jeszcze tego samego dnia, ale funkcjonariusze ograniczyli się jedynie do sporządzenia notatki urzędowej ze zdarzenia. Co ciekawe, dwa dni później spisano również notatkę urzędową po zgłoszeniu dyrektorki, opisującej, że rzekomo to ona została popchnięta i przewrócona przez klientkę, która rzuciła jej podartą kartkę w twarz i wyszła z budynku przedszkola.

Pod koniec marca 2017 r. klientka złożyła natomiast zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do prokuratury rejonowej, która wszczęła dochodzenie, a następnie przedstawiła dyrektorce dwa zarzuty: nieudostępnienia informacji publicznej (art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej) oraz zniszczenia skargi na bezczynność (art. 276 kodeksu karnego).

Ostatecznie prokurator nie przekazał do sądu rejonowego aktu oskarżenia, a wniosek o warunkowe umorzenie postępowania. Następnie sąd ten wniosek uwzględnił, wydając wyrok z czerwca 2019 r. o warunkowym umorzeniu postępowania karnego na okres próby dwóch lat (wyrok Sądu Rejonowego w Strzelinie o sygn. akt II K 269/17).

Art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej

Sąd nie miał wątpliwości, że dyrektorka popełniła przestępstwo z art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej:

Kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Poniżej zamieszczamy dwa wybrane fragmenty wyroku:

Sąd nie dał wiary oskarżonej, co do tego, że nie udzieliła pokrzywdzonej informacji publicznej działając nieumyślnie. (…) Wbrew twierdzeniom oskarżonej wiedziała dokładnie, że jest podmiotem zobowiązanym do udzielenia informacji publicznej, korzysta bowiem ze środków publicznych, wskazała w swoich wyjaśnieniach, że znała ustawę o dostępie do informacji publicznej, systematycznie poszerzała swoją wiedzę w prowadzonej przez siebie działalności, wnioski o dostęp do informacji publicznej składane były już przez […] i […] oskarżona zasięgała porady u koleżanki […]., która miała wiedzę na temat informacji publicznych i ich udzielania. Skoro zatem nie wiedziała, czy może udzielić informacji czy nie, dlatego udzieliła odpowiedzi odmownej. Co istotne, pomimo orzeczenia WSA we Wrocławiu, zamiast udzielić informacji wskazanych we wniosku ,,urządzała’’ spotkania z pokrzywdzoną, wydzielając jej dokumenty. Wskazać należy, że oskarżona sama nie potrafiła się zdecydować czy zawnioskowanych informacji udzieliła pokrzywdzonej, czy nie, kilkakrotnie zmieniając zdanie.

W ocenie Sądu oskarżona zachowaniem swoim wyczerpała znamię przestępstwa z art. 23 ustawy nie udzieliła bowiem, zawnioskowanych przez pokrzywdzoną informacji bezpodstawnie odmawiając ich udzielenia, wbrew ciążącemu na niej obowiązkowi, pełniła bowiem funkcję kierowniczą w przedszkolu. Oskarżona niewątpliwie działała umyślnie, działała w sposób świadomy, wiedząc, że jest zobowiązana do udzielenia takiej informacji. Pokrzywdzona miała prawo zwrócić się o uzyskanie zawnioskowanej informacji, wszelkie wcześniejsze próby wyjaśnienia chociażby kwestii finansowania przedszkola i wydatkowanych przez nie środków publicznych skończyło się niepowodzeniem. Oskarżona nie reagowała nie tylko na wnioski pokrzywdzonej, ale również chociażby […].

Art. 276 kodeksu karnego

Sąd nie miał również wątpliwości, że dyrektorka popełniła przestępstwo z art. 276 kodeksu karnego:

Kto niszczy, uszkadza, czyni bezużytecznym, ukrywa lub usuwa dokument, którym nie ma prawa wyłącznie rozporządzać, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Poniżej prezentujemy wybrany fragment wyroku:

Za niewiarygodne Sąd uznał wyjaśnienia oskarżonej w której wskazała, iż w jej ocenie skarga na bezczynność została przez nią podarta ponieważ: 1) pismo nie nosiło znamion dokumentu, nie miało pieczątki, czy znaczka, 2) nie było do niej adresowane, 3) obawiała się pokrzywdzonej i z jej strony zagrożenia epidemiologicznego, 4) nie wiedziała czego pismo dotyczy.

W ocenie Sądu wyjaśnienia oskarżonej w tym zakresie uznać należy za nielogiczne, sprzeczne z zasadami doświadczenia życiowego. Przede wszystkim wskazać należy, że skarga na bezczynność przekazana została na prośbę pokrzywdzonej oskarżonej przez pracownika przedszkola. Oskarżona nie działała więc pod wpływem emocji konfrontując się bezpośrednio z pokrzywdzoną lecz miała możliwość w odosobnieniu o ile nie przeczytać w całości to zerknąć na przekazany jej dokument. I zdaniem Sądu zrobiła to, dziwnym trafem zauważyła, że pismo skierowane jest do WSA we Wrocławiu, nie ma znaczka, pieczątki (nie wiadomo zresztą jakiej), nie zauważyła natomiast, że jest to skarga na bezczynność, czego, zdaniem Sądu nie dało się nie zauważyć. Niezrozumiałe w ocenie Sądu jest również i to, na co wskazała oskarżona, że pismo podarła, bo nie było zaadresowane do niej. Oskarżona jest kobietą doświadczoną, wykształconą, nie sposób przyjąć, że nie zdaje sobie sprawy z tego, że nie ma prawa do tego by niszczyć dokument, który nie jest do niej zaadresowany, z podpisem innej osoby. Argument, iż nie wiedziała czego dotyczy również nie przemawia za jego zniszczeniem. Podnoszenie przez oskarżoną, iż zniszczyła dokument ponieważ obawiała się pokrzywdzonej również pozbawiony jest logiki. Skoro bowiem się jej obawiała, to nie powinna niszczyć dokumentu, spotkałoby się to z reakcją pokrzywdzonej niewątpliwie niezadowolonej z takiego obrotu sprawy, nie schodziłaby do niej z podartym dokumentem, nie rzuciłaby go w jej kierunku. Podnoszenie zaś obawy niesienia przez pokrzywdzoną zagrożenia epidemiologicznego to w ocenie Sądu nic innego jak wyraz buty arogancji i wskazanej powyżej złośliwości.

Warunkowe umorzenie postępowania

Mimo wszystko Sąd doszedł do przekonania, że o ile okoliczności popełnienia przypisanych czynów nie budzą wątpliwości, o tyle w realiach tej sprawy wina i społeczna szkodliwość czynów nie są znaczne. W takim przypadku na podstawie art. 66 kodeksu karnego można warunkowo umorzyć postępowanie karne:

  1. Sąd może warunkowo umorzyć postępowanie karne, jeżeli wina i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne, okoliczności jego popełnienia nie budzą wątpliwości, a postawa sprawcy niekaranego za przestępstwo umyślne, jego właściwości i warunki osobiste oraz dotychczasowy sposób życia uzasadniają przypuszczenie, że pomimo umorzenia postępowania będzie przestrzegał porządku prawnego, w szczególności nie popełni przestępstwa.
  2. Warunkowego umorzenia nie stosuje się do sprawcy przestępstwa zagrożonego karą przekraczającą 5 lat pozbawienia wolności.

 I chociaż w sprawie została wniesiona apelacja, mająca na celu doprowadzenie do skazania dyrektorki, to Sąd Okręgowy we Wrocławiu utrzymał w mocy zaskarżony wyrok (sygn. akt IV Ka 1298/19).

Tym samym sprawa pozostała warunkowo umorzona. Podobnie jak Sąd Rejonowy, tak i Sąd Okręgowy nie zauważył zasadności wymierzenia kary za nieudostępnienie informacji publicznej i zniszczenie skargi na bezczynność:

Nie jest jednak z całą pewnością tak, jak zarzuca skarżący, że oskarżona nie wyciągnęła pozytywnych wniosków ze swojego zachowania i w dalszym ciągu nie udostępnia informacji publicznej. Oskarżona zrezygnowała z pracy w przedszkolu i w dniu […] zawiadomiła Urząd […] o zamiarze likwidacji przedszkola. (…) Oskarżona nie jest osobą karaną. Zrozumiała nieprawidłowość swojego postępowania i samodzielnie postanowiła zakończyć pracę w przedszkolu.    

Dobrze, czy źle?

Oczywiście wciąż uważamy, że w tej sprawie sąd powinien wydać wyrok skazujący. Warto bowiem dodać, że wbrew twierdzeniom Sądu Okręgowego, klientka wyjaśnia, że wciąż nie otrzymała pełnej informacji publicznej:

Dawkowano mi dostęp do dokumentów, o których sąd orzekł, że mają być udostępnione – mówi klientka naszej poradni. Dyrektorka umawiała się ze mną na spotkania, w czasie których mogłam przeglądać przyniesione przez nią segregatory z dokumentacją rozliczającą dotacje. Już na pierwszy rzut oka widać było, że brakuje dokumentów, bo przecież wszystkie są numerowane. Nie dość, że udostępniono mi niekompletną dokumentację, to miałam ograniczony czas na jej przejrzenie (godzinę, góra dwie jednorazowo), a pani Zawiślak dosyć szybko zaczęła zasłaniać się urlopami bądź zwolnieniem lekarskim księgowej, co dodatkowo utrudniało umówienie się na kolejne przeglądanie dokumentów. W rezultacie nie przejrzałam wszystkiego. Potem przesłano mi skany, ale jedynie niewielkiej części żądanej przeze mnie dokumentacji. Była już dyrektorka otrzymała wyrok umarzający, a ja pozostałam bez informacji, o które wnioskowałam. Dlaczego mi ich nie udostępniono? Nie wiem. Może z obawy przed wykazaniem kolejnych nieprawidłowości. Nawet niekompletne dokumenty dotyczące tego przedszkola, które udało mi się pozyskać w trybie dostępu do informacji publicznej od różnych instytucji m. in. sanepidu, Straży Pożarnej, Nadzoru Budowlanego, wielokrotne poświadczanie nieprawdy w tej dokumentacji, również w celu uzyskania korzyści majątkowej (dotacji) czy prowadzenie placówki bez stosownych zezwoleń w budynku nie tylko niespełniającym norm, ale również zagrażającym zdrowiu i życiu dzieci.

Choć w tej sprawie oczekiwalibyśmy wyroku skazującego, musimy pamiętać, że takie wyroki zapadają niestety niezmiernie rzadko (jest ich dosłownie kilka). Już samo doprowadzenie do stwierdzenia, że przestępstwo zostało popełnione należy zatem uznać za sukces dla jawności.

Chcesz, aby Twoje prawa były chronione, a politycy mądrze wydawali Twoje pieniądze?

Wspieraj nas lub włącz się w nasze działania

Komentarze 0

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.