Jak napisać artykuł lub zrobić program posługując się dostępem do informacji publicznej i nie czekać w nieskończoność na uzyskanie odpowiedzi?
Oto kilka porad dla początkujących dziennikarzy.
Wydaje się, że w XXI wieku, w dobie internetu i telefonii komórkowej, w demokratycznym państwie prawa, w którym od kilku lat działa Ustawa o dostępie do informacji publicznej, szybkie pozyskanie informacji nie powinno być szczególnie trudne. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce bywa niestety różnie.
Dziennikarz, też obywatel i jak KAŻDY ma prawo do skorzystania z tego samego egalitarnego sposobu zdobywania wiedzy, jaki zapewnił nam ustawodawca. Szczególnie wtedy, kiedy nie zależy mu na przedwczesnym rozgłosie, a zależy na zebraniu informacji z pewnego źródła.
Co zrobić więc, aby nie tracić czasu tylko od razu trafić do skarbnicy informacji publicznej? Sposobów może być kilka, ale zacznijmy od najprostszego i – teoretycznie – najbardziej przyjaznego, czyli od BIP-u. Wizytę w urzędowym BIP-ie możemy złożyć całkiem anonimowo, o dowolnej porze, z dowolnego miejsca, w którym jest internet, a na dodatek niekoniecznie w stroju wizytowym :)
Korzystanie z BIP -u, poza oszczędnością czasu, ma także tę przewagę, że jako dziennikarze nie musimy się nikomu tłumaczyć, po co jest nam potrzebna ta informacja, a instytucja (czy też inny podmiot zobowiązany do udzielania informacji publicznej), nie zestresuje się z powodu nagłego zainteresowania jej funkcjonowaniem.
Dzięki temu możemy spokojnie przygotować rzetelne podwaliny naszego materiału, mając gwarancję tego, że informacja nie jest plotką lub pomówieniem.
Wadą niektórych BIP-ów bywają niestety spore braki treści, nawet tych obowiązkowych, albo zamieszczanie ich tam, gdzie nikt logicznie myślący nie będzie ich szukał. W wielu wypadkach wyszukiwarki także nam nie pomogą. No cóż, nikt nie lubi się chwalić rozstrzygnięciami nadzorczymi lub negatywnymi wynikami kontroli. Albo narażać się na niepotrzebne pytania lub uwagi mieszkańców w związku z planami zagospodarowanie przestrzennego.
Jeśli więc wizyta w BIP będzie bezowocna, albo potrzebujemy uzupełnić swoją wiedzę tam zdobytą, to nadal możemy skorzystać z dobrodziejstwa internetu, pisząc maila z prośbą o udostępnienie informacji. I tu już, niestety, może nas spotkać małe rozczarowanie. Albo duże – w zależności od pierwotnych oczekiwań. Otóż nie każda instytucja jest w stanie przełknąć fakt zwracania się do niej drogą mailową i do tego bez użycia podpisu elektronicznego. Czasem więc anonimowe maile bywają ignorowane lub żąda się od nas złożenia papierowego wniosku. Oczywiście, można poinformować podmiot zobowiązany o bezzasadności jego żądań i czekać na zmianę postawy, ale jesteśmy przecież dziennikarzami, a nie watchdogami i czasu na pouczanie nie mamy. Chyba, że właśnie piszemy tekst o dostępie do informacji…
Jeśli jednak sprzyja nam szczęście i „po drugiej stronie komputera” siedzi osoba znająca dobrze Ustawę o DIP, to nie powinno być problemu z uzyskaniem informacji tą drogą. Co najwyżej poczekamy przepisowe dwa tygodnie :) bo mail to już tryb wnioskowy udostępniania informacji, a ustawowe „bez zbędnej zwłoki, nie dłużej jednak niż 14 dni” bywa często do bólu wykorzystywane.
A przecież wiemy dobrze, że czytelnicy czy też widzowie czekają na nasze materiały (a do tego redaktor naczelny pogania… ) i MUSIMY jak najszybciej zdobyć potrzebne informacje. Czas to przecież pieniądz, a news to news :) a nie dwutygodniowa staroć.
Co zrobić, aby przyspieszyć otrzymanie informacji?
Na szczęście – mamy telefon. Ustawodawca przewidział również możliwość uzyskania informacji publicznej taką drogą. Pamiętając o tym, że nie musimy nikomu się spowiadać z tego, kim jesteśmy ani w jakim celu zamierzamy posiąść informację publiczną, telefonujemy do instytucji, a tu… No cóż, tu może nas jednak spotkać opór materii, szczególnie wtedy, gdy poprosimy o informację inną niż godziny otwarcia urzędu lub adres instytucji. Jeśli do tego reprezentujemy niezbyt lubianą w kręgach władzy redakcję (co szczególnie boleśnie odczuwają przedstawiciele mediów lokalnych), to lepiej zawczasu przygotować się na zacytowanie odpowiedniego przepisu ustawy o DIP* i nie podając swoich danych ani motywacji, gładko przejść do zadawania pytań. Czasem to działa. Z zaskoczenia…
A jeśli nie zadziała? No cóż, wtedy pozostają nam stare wypróbowane sposoby skontaktowania się z własnym Osobowym Źródłem Informacji, o ile je mamy. Ciągle jeszcze takie nieformalne sposoby pozyskiwania informacji publicznej są, w przypadku konieczności szybkiego przygotowania materiału, najskuteczniejsze. Nawet wtedy, gdy przygotowanie odpowiedzi nie powinno zajmować wiele czasu lub też można podać ją od ręki, to szczególnie w sprawach wstydliwych dla władzy, przygotowanie informacji „musi” trwać. Szybkie informowanie o sprawach publicznych, szczególnie o działalności organów władzy, nie jest jeszcze czymś oczywistym, kultura tajemnicy bywa skrzętnie pielęgnowana.
Jeden z zapytanych przeze mnie dziennikarzy telewizji lokalnej, o to, w jaki sposób zdobywa informacje i czy często stosuje procedurę ustawy o DIP, odpowiedział z rozbrajającą szczerością: „Gdybym chciał stosować ustawę, to nigdy nie zrobiłbym materiału na czas. Nasz prezydent nawet wśród swoich współpracowników ma przezwisko „Zaraz, za dwa tygodnie”.
Nie da się ukryć, że na taki pseudonim zasłużyłoby sobie wielu „włodarzy informacji publicznej”.
Na szczęście, władzy także zdarzają się sukcesy i wtedy prowadzi aktywniejszą politykę informacyjną. Możemy nawet liczyć na informacje „podane na tacy”, często wraz ze smakowitym poczęstunkiem, jak to bywa na niektórych konferencjach prasowych. A że właśnie zaczęła się kampania wyborcza, to zapewne zacznie się także urodzaj na informacje o sukcesach i bogatych planach na przyszłość.
Młody dziennikarzu, zachowaj czujność i nie popadaj w euforię. Każda kampania kiedyś się kończy, a obietnice prowadzenia otwartej polityki informacyjnej, niekoniecznie muszą być spełniane. Dlatego warto już teraz poznać zalety Ustawy o Dostępie do Informacji Publicznej.
________________________________________________________________
*) Art. 2. 1. Każdemu przysługuje, z zastrzeżeniem art. 5, prawo dostępu do informacji publicznej, zwane dalej „prawem do informacji publicznej”.
2. Od osoby wykonującej prawo do informacji publicznej nie wolno żądać wykazania interesu
prawnego lub faktycznego.
Chcesz, aby Twoje prawa były chronione, a politycy mądrze wydawali Twoje pieniądze?
Wspieraj nas lub włącz się w nasze działania
Komentarze 0
Dodaj komentarz