Aktywistki i aktywiści działający na różnych szczeblach na rzecz jawności i dostępu do informacji publicznej co rusz donoszą o swoich mniejszych bądź większych sukcesach na tym polu. Dostają rejestry umów, skany najróżniejszych dokumentów, o które wnioskują, wygrywają przed sądami administracyjnymi z najważniejszymi urzędnikami w państwie. Ale wciąż są w Polsce gminy, które mają problem z tak podstawowym obowiązkiem, jakim jest choćby informowanie o terminach posiedzeń komisji rady miejskiej. Przykładem takiego samorządu jest wielkopolski Żerków (koło Jarocina). Tam radne i radni głośno dyskutują o tym, jak uniemożliwić mieszkańcom udział w posiedzeniach. W tej gminie od lat nie zmienia się nic.
Podobno w Żerkowie tak jest od zawsze, choć ja nie mogę tego pamiętać, bo jestem zbyt młody. Pozwolę sobie więc jedynie na szybki przegląd obecnej oraz dwóch wcześniejszych kadencji:
2008 – V kadencja
Przewodnicząca Rady Miejskiej Żerkowa: Barbara Urbańska
Burmistrz Żerkowa: najpierw Janusz Jajczyk, później Jacek Jędraszczyk
Już wtedy gmina miała ogromne problemy z publikowaniem informacji na swojej stronie internetowej. Najaktualniejszy projekt budżetu umieszczony w sieci pochodził… sprzed 3 lat. Ówczesny sekretarz gminy, obecnie burmistrz, Jacek Jędraszczyk tłumaczył się bezwładnością, wskaźnikami, które robi ministerstwo, rankingami, przeliczeniami na mieszkańca… Jednym słowem: Nie miał pojęcia ani o budżecie, ani o tym, dlaczego nie jest dostępny w internecie.
Zdobycie dokumentacji dotyczącej przetargów realizowanych w latach 2006-2007 było prawdziwą drogą przez mękę. Gdy minął termin odpowiedzi na wniosek o udostępnienie informacji publicznej, a dziennikarz dokumentów nie otrzymał, postanowił „nękać” sekretarza gminy telefonami. Okazało się, że urzędnik albo był na urlopie, albo poza urzędem, albo jeszcze nie widział wniosku dziennikarza i ciągle powtarzał, że odpowiedź będzie „pod koniec dnia”. Stwierdził nawet, że trzy (sic!) wnioski o udostępnienie informacji publicznej mogą zdezorganizować pracę całego urzędu!
I jeszcze jeden przykład, który będzie swoistym łącznikiem z dwiema kolejnymi kadencjami i chyba najlepiej zobrazuje, że w Żerkowie nie zmienia się nic, mimo upływu lat. Otóż dziennikarz nie został poinformowany o sesji i posiedzeniu komisji, choć z pytaniami o terminy dzwonił do urzędu wielokrotnie. „Czy o komisjach muszę pana informować? (…) Ja nie mam tylko jednej sprawy, tylko wiele spraw” – tłumaczyła się urzędniczka.
Ówczesna (i jednocześnie aktualna) przewodnicząca rady Barbara Urbańska obiecywała, że „postara się wyprostować problemy”.
2013 – VI kadencja
Przewodniczący Rady Miejskiej Żerkowa: Grzegorz Andraszak
Wiceprzewodnicząca: Barbara Urbańska, Burmistrz Żerkowa: Jacek Jędraszczyk
Płynnie przechodzimy teraz do następnej kadencji, w której – jak się okazało – mimo upływu 5 lat, wciąż są problemy z informowaniem o posiedzeniach.
Anna Konieczna, dziennikarka „Gazety Jarocińskiej”, opisuje, jak jest okłamywana, gdy pyta o spotkania radnych. Od nich i od urzędników słyszy, że się nie odbywają, podczas gdy posiedzenia trwają w najlepsze, ale nie są w żaden sposób utrwalane. Nie ma z nich ani nagrań, ani protokołów. Przewodniczący tłumaczył się, że przy mediach radni są skrępowani, ponieważ nie mogą w sposób całkowicie swobodny wyrażać swoich emocji i opinii.
2015 – VII kadencja
Przewodniczący Rady Miejskiej Żerkowa: najpierw Grzegorz Andraszak, później Wojciech Raś, obecnie Barbara Urbańska
Wiceprzewodniczący: najpierw Barbara Urbańska, obecnie Grzegorz Andraszak
Burmistrz Żerkowa: Jacek Jędraszczyk
Wraz z nową kadencją Rady Miejskiej Żerkowa standardy najwyraźniej się nie zmieniły. Teraz władze w sposób otwarty, nieskrępowany nawet obecnością mediów zastanawiają się, jak pozbawić mieszkanki i mieszkańców gminy wstępu na posiedzenia komisji.
Radny Andrzej Stachowiak przypomniał zwyczaj z poprzednich kadencji, aby w zebraniach komisji uczestniczyli tylko zaproszeni goście. Wiceprzewodnicząca, a obecnie przewodnicza rady – Barbara Urbańska – także była za tym, aby w posiedzeniach nie uczestniczyły osoby nieproszone. Mówiła: „Nie wiem, jak to wygląda od strony prawnej, ale mnie się wydaje, że tylko goście zaproszeni powinni tu być. Dlaczego? Bo to jest nasza praca”. Na uwagę jednego z radnych, że zgodnie z prawem każdy może przyjść na sesję i komisję, burmistrz Jacek Jędraszczyk zaproponował, by w takim razie nie upubliczniać terminów.
Przyznaję, nieco się zdenerwowałem, że wieloletni radni, samorządowcy, a nawet wielokrotna przewodnicząca Rady Miejskiej Żerkowa, nie znają ani Konstytucji RP, ani nawet Ustawy o samorządzie gminnym.
Art. 61. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej brzmi:
- Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. […]
- Prawo do uzyskiwania informacji obejmuje dostęp do dokumentów oraz wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów, z możliwością rejestracji dźwięku lub obrazu.
Z kolei ustęp 2. art. 11b Ustawy o samorządzie gminnym, stanowi: „Jawność działania organów gminy obejmuje w szczególności prawo obywateli do uzyskiwania informacji, wstępu na sesje rady gminy i posiedzenia jej komisji, a także dostępu do dokumentów wynikających z wykonywania zadań publicznych, w tym protokołów posiedzeń organów gminy i komisji rady gminy”.
Postanowiłem więc złożyć wniosek o poprawę działań urzędu na podstawie art. 241 Kodeksu Postępowania Administracyjnego do Burmistrza Miasta i Gminy Żerków oraz do Rady Miejskiej Żerkowa. Wnioskowałem o informowanie mediów i mieszkańców o sesjach i komisjach rady, zaprzestanie organizowania tajnych posiedzeń, dostosowanie Statutu Gminy Żerków do Ustawy o samorządzie gminnym oraz o odczytanie mojego pisma na najbliższej sesji.
Ostatnia sesja odbyła się 22 czerwca 2015 roku i nie mogło mnie na niej zabraknąć. Najpierw przewodnicząca rady Barbara Urbańska odczytała mój wniosek, a następnie odniosła się do niego, twierdząc, że jest bezzasadny, ponieważ radni spełniają swoje obowiązki związane z informowaniem o posiedzeniach komisji. Odpowiedziałem, że o komisji, która odbyła się przed sesją, nie ma nigdzie informacji. Przewodnicząca sprowadziła do absurdu kwestię tajnych spotkań radnych, twierdząc, że mają oni prawo spotykać się po posiedzeniach na kawę i nie muszą się z tego tłumaczyć. Radny Andrzej Stachowiak koniecznie chciał poznać mój numer telefonu, aby osobiście informować mnie o swoich spotkaniach. Nie docierało do niego, że nie chodzi o informowanie mnie, ale wszystkich mieszkanek i mieszkańców gminy Żerków. Radna Ewa Marek-Skiba dociekała, czy swoje pismo wysłałem jako osoba prywatna, czy jako dziennikarz. Na moje tłumaczenia, że robię to w wolnym, wieczornym czasie radni zaczęli przeprowadzać dochodzenie, czy aby na pewno nie wysyłam wniosków do nich w czasie swojej pracy.
Jednocześnie 17 czerwca 2015 złożyłem skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu na bezczynność Urzędu Miasta i Gminy Żerków, który nie przesłał mi w ustawowym terminie protokołów z posiedzeń komisji obecnej kadencji. Do czasu publikacji tego tekstu nie otrzymałem odpowiedzi na swoje wnioski(8 lipca).
Zachęcam do obejrzenia krótkiego nagrania z ostatniej sesji Rady Gminy Żerków, bo naprawdę ciekawie się ogląda radnych, udających, że nic nie rozumieją:
Dokładną treść pism, jakie wysłałem do gminy Żerków, można znaleźć na moim blogu www.LepszyJarocin.blogspot.com w artykule „Władze Żerkowa chcą utrudnić wstęp na posiedzenia komisji”.
Gdy piszę ten artykuł, jest godzina 23.50 (jeśli ktoś miałby wątpliwości, czy przypadkiem nie robię tego w pracy) i zastanawiam się, ile podobnych samorządów jest w Polsce, ile jest gmin, w których nie zmienia się nic…
Chcesz, aby Twoje prawa były chronione, a politycy mądrze wydawali Twoje pieniądze?
Wspieraj nas lub włącz się w nasze działania
Komentarze 0
Dodaj komentarz