Logo Logo Menu
Zamknij

Ile instancji do skutecznego udostępnienia informacji publicznej? Zainteresowany mieszkaniec odwiedzi każdy sąd.

Wydawać się może, iż po 11 latach obowiązywania Konstytucji RP i 7 latach od wejścia w życie ustawy o dostępie do informacji publicznej, jawność działania administracji staje się powoli zasadą, a dostęp do informacji publicznej jest szybki i prosty.

Jednak jak pokazuje przykład mieszkańca gminy Chocianów, który zainteresował się działaniem swojego samorządu, praktyka realizacji konstytucyjnego prawa zapewniającego jawność, nijak się ma do przepisów prawa. Trudno było się spodziewać, iż otrzymanie materiałów przygotowanych na sesję rady gminy, której posiedzenia są jawne, może skończyć się roczną drogą przez sześć instytucji, w tym dwa sądy i prokuraturę.

Ale cofnijmy się do początku tej historii, gdy nieświadomy tego co go czeka, nasz bohater złożył wniosek o udostępnienie materiałów przygotowanych na sesję rady gminy, która odbyła się w grudniu 2007 roku. W odpowiedzi na swój wniosek otrzymał informację, iż żądane materiały nie podlegają ustawie o informacji publicznej, albowiem nie stanowią one dokumentu urzędowego w myśl art. 6 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej. Natomiast protokół z sesji może być udostępniony po jego formalnym zatwierdzeniu przez radę.

Samorządowe Kolegium Odwoławcze – po raz pierwszy.

Nieco zdziwiony taką interpretacją jawności działania organów gminy ,nasz mieszkaniec postanowił złożyć zażalenie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego na niezrealizowanie jego wniosku. Nie mógł się bowiem zgodzić ze stanowiskiem Burmistrza. SKO uznało, iż w odpowiedzi na wniosek doszło do błędów proceduralnych i wyznaczyło dodatkowy termin do wykonania wniosku.

Nowe zasady dostępu do dokumentów – rada gminy.

W tym samym czasie, w związku z aktywnością naszego mieszkańca rada gminy postanowiła przyjąć w protokole z posiedzenia rady zasady dostępu do dokumentów, które w żaden sposób nie korespondują z ustawą o dostępie do informacji publicznej. Najwyraźniej rada nie zauważyła, że nie ona stanowi prawo w tym zakresie i jej postanowienia w tej kwestii są bezprawne.  Gdzie w tym wszystkim ochrona prawa człowieka?

Sprawa wraca do gminy i ponownie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

W odpowiedzi na postanowienie SKO, Burmistrz wskazał, iż nie można udostępnić kopii dokumentów, a jedynie zgodnie ze statutem gminy można je obejrzeć i sporządzić notatki. Mieszkańcowi wskazano możliwość złożenia ponownie wniosku pod rygorem wydania decyzji o umorzeniu postępowania. Mieszkaniec, mając na uwadze obowiązujące przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej i postanowienie SKO, napisał iż chce wykonania złożonego w grudniu wniosku (22 kwietnia 2008 r.).  Burmistrz po raz drugi odpowiedział, iż kopii żądanych dokumentów udostępnić nie może i powołując się na statut wskazuje na możliwość wglądu do tych dokumentów i robienie notatek. I ponownie informuje, iż skutkiem braku nowego wniosku będzie umorzenie postępowania (pismo z dnia 28 kwietnia 2008 r. skierowane do mieszkańca). 28 kwietnia 2008 r. Burmistrz wydaje decyzję o umorzeniu postępowania, której podstawą stały się przepisy statutu. Nie zrażony pewnością Burmistrza, co do wagi postanowień statutu jednostki samorządu terytorialnego w stosunku do prawa obowiązującego w Polsce, mieszkaniec złożył odwołanie od decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego podnosząc m. in. błędne zastosowanie art. 14 ustawy o dostępie do informacji publicznej. SKO uznało, iż mieszkaniec po piśmie Burmistrza z dnia 28 kwietnia 2008 r., a przed wydaniem tego samego dnia decyzji o umorzeniu postępowania, nie mógł się wypowiedzieć, co skutkowało błędem formalnym. SKO ponownie umorzyło z tych przyczyn decyzję i przekazało sprawę do ponownego rozpoznania (4 czerwca 2008 r.).

Dostęp do informacja – włącza się Wojewoda i prokuratura.

W kwietniu zaniepokojony rozbieżnością pomiędzy statutem, a przepisami ustawy o dostępie do informacji publicznej mieszkaniec kieruje do Wojewody pismo w sprawie „interpretacji zgodności zapisów w statucie Miasta i Gminy Chocianów z zapisami ustawy o dostępie do informacji i ustawy o samorządzie gminnym  w świetle stosowanej przez Burmistrza praktyki udostępniania informacji publicznej”. Mieszkaniec wskazał na praktykę, obowiązujące w gminie przepisy, w tym na dziwnie przyjęte w protokole z sesji rady zasady dostępu do dokumentów.

W odpowiedzi na pismo mieszkańca Wojewoda uznał podnoszone wątpliwości w zakresie dostępu do informacji w gminie i postanowił skierować skargę o uchylenie przepisów statutu w zakresie dostępu do informacji publicznej (skarga z dnia 30 maja 2008 r.).

W tym samym czasie w związku z brakiem realizacji przez Burmistrza innych wniosków o udostępnienie informacji publicznej mieszkaniec składa na Komisariacie Policji zgłoszenie podejrzenia o popełnieniu przestępstwa z art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej. Miesiąc później wydane zostaje postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa ze względu na „niewyczerpanie znamion przestępstwa z art. 231 § 1 Kodeksu karnego”. Mieszkaniec, zdziwiony takim obrotem sprawy, składa zażalenie do Sądu Rejonowego na odmowę wszczęcia śledztwa umorzenie tego postępowania podnosząc, iż dotyczyło czynu zabronionego z art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej, a nie czynu z art. 231 § 1 Kodeksu karnego. Zażalenie to zostało uznane przez samą prokuraturę i sprawa wraca do wyjaśnienia.

Burmistrz, Samorządowe Kolegium Odwoławcze – trzeci raz.

W odpowiedzi na Decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego Burmistrz, 19 czerwca 2008 r. wydaje ponownie decyzję o umorzeniu postępowania wskazując, iż SKO błędnie zinterpretowało dokumentację wydając 4 czerwca decyzję. Nikt już nie wie jakie dokumenty winny służyć za podstawę tego postępowania (może po prostu należało udostępnić dokumenty na wniosek w grudniu?), niemniej mieszkaniec myśląc cały czas o tym, że może jego wniosek zostanie wykonany zwraca się trzeci raz do SKO wnosząc odwołanie od decyzji Burmistrza. Tym razem jednak wnosi o przeprowadzenie rozprawy zgodnie z art. 17 ustawy o Samorządowych Kolegiach Odwoławczych, aby wyjaśnić jak to faktycznie jest z realizacją wniosku o udostępnienie informacji publicznej (7 lipca 2008 r.).

Udostępnienie żądanych informacji publicznych.

W toku prowadzonych postępowań przed SKO, sprawy karnej, przed WSA ze skargi Wojewody pod koniec lipca zostały naszemu mieszkańcowi udostępnione żądane informacje publiczne. Nadmienić należy, iż udostępnienie informacji nastąpiło już bez żadnego rozstrzygnięcia, sam Burmistrz postanowił udostępnić ostatecznie, co oczywiście cieszy mieszkańca. Jednak zwyczajne udostępnienie było przyczyną pracy przez ponad 7 miesięcy kilku instytucji publicznych. Na tym jednak nie koniec zmagań w zakresie prawidłowej realizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej. Zresztą Burmistrz realizując służbę mieszkańcom swojej gminy, nie tylko zaangażował swoje służby w regularne odmawianie dostępu do informacji, ale także poświęcił sporo czasu na zawiadomienie Stowarzyszenia Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich  – warszawskiej organizacji pozarządowej – o niesfornym i niezgodnym z prawem zachowaniem mieszkańca. To bardzo oryginalny sposób wypełniania mandatu.

Umorzenie postępowania przez prokuraturę i sąd. Opłaty za udostępnienie informacji publicznej.

W październiku 2008 r. prokuratura umorzyła postępowanie w zakresie podejrzenia popełnienia czynu z art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej uzasadniając m. in., iż „odmowa przesłania ich kserokopii nie wynikała ze złej woli i nie miała na celu pozbawienia „mieszkańca” dostępu do informacji, lecz wynikała z uregulowań Statutu w zakresie udostępniania informacji publicznej.” Oczywiście nie stanowiło złej woli posiadanie przez Burmistrza wiadomości o wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 16 września 2002 r. (sygn. akt K 38/01), w którym wskazane zostało jak należy formułować przepisy statutu w stosunku do ustawy o dostępie do informacji, który to wyrok mieszkaniec wielokrotnie wskazywał burmistrzowi. Poza tym dlaczego Burmistrz ostatecznie udostępnił informacje mimo, iż Statut mu na to nie pozwalał?

Zastanawiające w kontekście rozważań o woli Burmistrza jest także wprowadzenie Zarządzeniem z 10 października 2008 r. cennika za udostępnianie informacji publicznej, który jest niezgodny z prawem (również o tym jest mowa w znanym Burmistrzowi wyroku Trybunału Konstytucyjnego). W przypadku wątpliwości stawki za udostępnienie podane są we wzorze wniosku udostępnionego w BIP.

Mieszkaniec na postanowienie o umorzeniu postępowania z art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej składa zażalenie do Sądu, w którym szeroko opisuje swoją drogę po informację. 18 grudnia 2008 r. Sąd Rejonowy Wydział Karny nie uznaje zażalenia podając różne podstawy w uzasadnieniu ustnym i pisemnym. Można jedynie dodać, iż w ustnym Sąd podkreślił, iż takie działania mieszkańców są ważne. Chodzi o  siedmiomiesięczną bitwę o zwykłe, jawne informacje. Poprzez wszystkie sądy i organy administracji publicznej. Informacje te winny być udostępnione niezwłocznie, nie później jednak niż 14 dni od złożenia wniosku, czyli 4 stycznia 2008 r.

Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

7 listopada 2008 r. WSA we Wrocławiu podzielił stanowisko Wojewody i uchylił część zapisów Statutu gminy.

Mieszkaniec dzięki jednemu wnioskowi o udostępnienie informacji publicznej z dnia 21 grudnia 2007 r. mógł ostatecznie 18 grudnia 2008 r. odwiedzić ostatni sąd, który zajmował się tym jednym wnioskiem.

Co dalej?

Burmistrz nie pozostawił naszego mieszkańca bezczynnym. Zapewnił mu możliwość dalszej aktywnej działalności na rzecz swobodnego dostępu do informacji publicznej. Wciąż bowiem pozostaje wyjaśnienie kwestii cennika za udostępnianie informacji publicznej.

Jaki z tego morał?

Tak rozbudowana historia walki jednej osoby o dostęp do informacji publicznej, w przypadku sprawy całkowicie oczywistej z punktu widzenia istniejącego prawa to już kolejny przypadek, z którym mamy do czynienia. Wystarczy wspomnieć sprawę mieszkańca południowej Polski, któremu Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego równie uparcie nie udzielał informacji publicznej). Tamta sprawa ciągnęła się dwa lata i zakończyła wyrokiem karnym.  Nie dało się bowiem doszukać jakichkolwiek znamion dobrej woli, gdyż Inspektor nie był władny wprowadzić przepisów ograniczających dostęp, nawet nieprawidłowych, na które mógłby się następnie powołać. W tym sensie Burmistrz Chocianowa może jeszcze długo wykazywać się dobrą wolą wymyślając coraz to nowe sposoby ograniczania konstytucyjnych praw mieszkańców. Aż strach pomyśleć ile pieniędzy publicznych zostanie zmarnowane w celu obrony przegranej sprawy. Zresztą, czy w ogóle kwestia siły argumentów prawnych jest tu najważniejsza? Chyba tylko o tyle, że są one ostatecznością, do której musiał odwołać się bohater naszego tekstu.

A przecież chodzi o coś zupełnie innego. Chodzi o jawność. Chodzi o budowanie takich relacji pomiędzy władzą a mieszkańcami, w których pojawia się zaufanie. To zaufanie buduje się dzięki temu, że władza pokazuje jak działa i daje możliwość bycia rozliczoną. Również przez tych, którzy ją krytykują. Oni w końcu też muszą przekonywać do swoich argumentów. Tyle tylko, że nie władze, a innych mieszkańców. To podstawowa zasada dobrego rządzenia, o którym obecnie coraz częściej się mówi. Składają się na nie zarówno przejrzystość, jak też prawo wyrażania opinii i wpływ obywateli, efektywność administracji publicznej oraz jakość i rządy stanowionego prawa (http://civicpedia.ngo.pl/x/327339).

Te wszystkie zasady nie tylko nie zostały zastosowane, ale wręcz podjęto działania na rzecz ich zwalczenia. Jakże trafne wydaje się tutaj podsumowanie, które padło na jednym ze spotkań dotyczących dobrego rządzenia, w chwili gdy uczestnicy mówili jak to istotne jest dla dobrego rządzenia aktywizowanie obywateli. Jeden z obecnych rzucił wtedy z pasją: „Ja już mam dosyć bycia aktywizowanym. Mnie się aktywizuje od prawie dwudziestu lat. Ja proszę, żeby teraz administracja zaczęła przestrzegać prawa!”.

Chcesz, aby Twoje prawa były chronione, a politycy mądrze wydawali Twoje pieniądze?

Wspieraj nas lub włącz się w nasze działania

Komentarze 0

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.