Logo Logo Menu
Zamknij

Koszty jawności

Czy zastanawialiście się kiedyś, ile kosztuje jawność? Co składa się na koszt jawności? I czy ponoszone koszty są adekwatne do osiąganego zysku? To przede wszystkim koszty społeczne – bardzo łatwo dostać łatkę pieniacza, który szkodzi. Jednak nasze Stowarzyszenie najlepiej zdaje sobie sprawę z tego, że koszt nie-transparentności życia publicznego jest dużo wyższy. Nieracjonalnie wydawane środki, nikomu niepotrzebne inwestycje i niezaspokojone podstawowe potrzeby mieszkańców. Do tego dochodzi frustracja ludzi, którzy nie mają wpływu na to, jak wydawane są pieniądze z ich podatków. Dlatego warto ponosić koszty jawności, nawet jeśli oznacza to ciągłe utarczki z władzą, bo  jawność życia publicznego jest kwintesencją demokracji.

Czasem musimy także ponosić koszty materialne. W życiu gospodarczym wszystko ma swoją cenę, ale nie za wszystko jesteśmy skłonni zapłacić tyle, ile żąda druga strona. Jeżeli zawrzemy umowę i w niej jest określona cena, to nie godzimy się na zapłatę wyższej kwoty. Strona, która żąda zapłaty ponad kwotę wynikająca z umowy, zachowuje się – delikatnie rzecz ujmując – nieelegancko.

A jak oceniać sytuację, w której zbyt wysokie koszty wyznacza najwyższy organ władzy sądownictwa administracyjnego w Polsce? Niektórzy mogą pomyśleć, że taka sytuacja jest niemożliwa. A jednak.

Wystąpiliśmy do Naczelnego Sądu Administracyjnego z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej w przedmiocie skanów skargi kasacyjnej wniesionej od wyroku WSA w Krakowie z 22 sierpnia 2014 r., sygn. akt II SAB/Kr 184/14. W głowach układaliśmy sobie możliwe scenariusze związane z odpowiedzią na wniosek. W każdym z tych scenariuszy NSA poruszał się granicach przepisów prawa, a jedynie od osoby zajmującej się wnioskiem miało zależeć końcowe rozstrzygnięcie. Był też jeden czarny scenariusz, który niestety się sprawdził.

Naczelny Sąd Administracyjny w piśmie z dnia 22 lutego 2016 r. informuje, że: W wykonaniu zarządzenia Przewodniczącego Wydziału Informacji Sądowej Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 12 lutego 2016 r.:

  1. Wzywam Państwa do uiszczenia opłaty kancelaryjnej, której łączna wysokość – stosownie do § 1 ust. 2 w zw. z ust. 3 pkt 2 rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 16 grudnia 2003 r. w sprawie wysokości opłat kancelaryjnych pobieranych w sprawach sądowoadministracyjnych (Dz. U Nr 221, poz. 2192) wynosi 12, 00 zł. (…)

12,00 zł to kosz jawności, którego nie mogliśmy ponieść. Nie dlatego, że nie dysponowaliśmy takimi środkami, choć o środki w istocie trudno. Zdajemy sobie jednak  sprawę, iż jawność życia publicznego jest warta wielu wyrzeczeń.

Dlaczego w tym przypadku należało powiedzieć non possumus? Otóż podobnie jak w przypadku żądania zapłaty kwoty wyższej niż wynikającej z umowy, sposób postępowania NSA wymagał naszej interwencji. Generalną zasadą dostępu do informacji publicznej jest nieodpłatność. Ustawodawca przewidział jednak wyjątek, który wynika z art. 15 ust. 1 UDIP. Opłata za udostępnienie może być nałożona w sytuacji, gdy urząd ponosi dodatkowe koszty związane z udostępnieniem lub przekształceniem informacji. I nawet wtedy brak wniesienia opłaty nie pozbawia wnioskodawcy prawa dostępu do informacji publicznej.

W orzecznictwie wskazuje się, że zamiar pobrania przez podmiot zobowiązany opłaty odpowiadającej poniesionym kosztom udostępnienia informacji może jedynie „odroczyć” realizację wniosku na 14 dni, ale od obowiązku nie zwalnia.(wyrok NSA z dnia 11 kwietnia 2007 r., sygn. akt I OSK 990/06, CBOSA).

W przypadku niniejszej sprawy nie zostały spełnione przesłanki, które umożliwiłyby NSA nałożenie opłaty za udostępnienie. Nie wskazuje na to również pismo otrzymane od NSA. Wynika z niego jednak, że przedstawienie potwierdzenia dokonania wpłaty za pośrednictwem faksu na nr 22 551 65 09, pocztą mailową na adres informacje@nsa.gov.pl lub w formie papierowej umożliwi przesłanie skanu skargi kasacyjnej od wyroku WSA w Krakowie z dnia 22 sierpnia 2014 r., sygn. akt II SAB/Kr 184/14 zgodnie z żądaniem. 

NSA uzależnił więc realizację wniosku o udostępnienie informacji publicznej od otrzymania opłaty. Nawiązując do transakcji gospodarczych, można powiedzieć, że naszą umową z organami władzy publicznej jest ustawa o dostępie do informacji publicznej. Z żadnego przepisu tej ustawy nie wynika, iż udostępnienie informacji zależy od wniesienia opłaty. Jeżeli mamy więc ponieść koszt jawności „z góry”, to takie działanie nie mieści się w naszym rachunku ekonomicznym. A NSA zachowuje się jak kontrahent nadużywający swojej dominującej pozycji.

Gdy bliżej przyglądamy się działaniu NSA, to zauważamy, że podstawą nałożenia opłaty jest rozporządzenie w sprawie wysokości opłaty kancelaryjnej. Rozporządzenie to jest podstawą nałożenia opłaty kancelaryjnej na stronę postępowania sądowoadministracyjnego. My nie jesteśmy stroną takiego postępowania, ale stroną postępowania o udostępnienie informacji publicznej. Co powiedzielibyście, gdyby ktoś zażądał od Was zapłaty ceny z umowy, której nie podpisaliście? Z pewnością wzbudziłoby to waszą nieufność. Czasami jest jednak tak, że duży kontrahent zawiera wiele umów, a w konsekwencji łatwo o pomyłkę, niedopatrzenie czy nieuwagę. Zachowanie NSA kładziemy na karb pewnego niedopatrzenia czy też pomyłki. Ze smutkiem jednak należy stwierdzić, że te pomyłki stają się złym standardem. Wszak to już nie pierwszy raz, kiedy NSA wymierza opłaty za udostępnienie informacji publicznej na podstawie rozporządzenia w sprawie wysokości opłat kancelaryjnych.

W wyroku NSA z 18 grudnia 2014 r., sygn. akt I OSK 266/14, CBOSA, czytam:

Zarówno w doktrynie, jak też w orzecznictwie przyjmuje się, że statuty czy uchwały organów stanowiących jednostek samorządu terytorialnego nie mogą w sposób generalny (odgórny) wprowadzać „cennika” za udostępnianie informacji publicznych, gdyż ewentualne opłaty muszą mieć charakter zindywidualizowany i zależeć od konkretnie poniesionych kosztów.

Powyższy fragment powinien skłonić NSA do refleksji nad możliwością nakładania opłat za udostępnienie informacji publicznej na podstawie rozporządzenia w sprawie wysokości opłat kancelaryjnych. Skoro nie można ustalać odgórnych cenników za udostępnienie informacji publicznej, to nie można także wymierzać tej opłaty na podstawie w/w rozporządzenia. Stanowi ono bowiem swoisty cennik adresowany do stron postępowania sądowoadministracyjnego. Nie mamy w tym przypadku do czynienia ze zindywidualizowaną opłatą.

Uświadomienie sobie tej zależności z pewnością ustrzeże NSA przed podobnymi uchybieniami.

Jak na razie złożyliśmy skargę na bezczynność. Mogłoby się okazać, że zapłacenie tej ceny zmniejszy nasz zysk, którym obok jawności jest także „wychowywanie” organów władzy publicznej w duchu transparentności.

Chcesz, aby Twoje prawa były chronione, a politycy mądrze wydawali Twoje pieniądze?

Wspieraj nas lub włącz się w nasze działania

Komentarze 0

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.