23 października 2017 r. ukazał się rządowy projekt ustawy o jawności życia publicznego.
Stowarzyszenie prezentuje swoją opinię do projektu ustawy w zakresie, w jakim dotyczy ona realizacji konstytucyjnego prawa do informacji o działalności władz publicznych. Postulujemy pozostawienie ustawy o dostępie do informacji publicznej (którą przedstawiona propozycja likwiduje) i usunięcie projektowanych rozwiązań, które godzą w prawo do informacji.
Opinię można znaleźć na naszej stronie.
Zwracamy w niej uwagę na to, że zaprezentowany projekt ustawy w zakresie, w jakim dotyczy on dostępu do informacji, jest w istocie powieleniem obecnych regulacji, z kilkoma zmianami, o których piszemy dalej. Wobec tego nie ma, w naszej ocenie, konieczności uchylanie ustawy o dostępie do informacji publicznej i wcielenie jej do „ustawy o jawności życia publicznego”. Powoduje to niepotrzebny chaos i utrudnienia.
W dalszej części opinii odnosimy się do rozwiązań godzących w nasze konstytucyjne prawa. Pierwszą z nowych propozycji jest zmiana konsekwencji nałożenia opłaty. Do tej pory nałożenie opłaty nie blokowało możliwości uzyskania informacji (bez względu na to, czy została uiszczona, urząd musiał udostępnić żądane dane), obecnie będzie odwrotnie – dopóki nie zapłacisz, nie uzyskasz informacji. Problem zaczyna się wówczas, gdy zaczniesz kwestionować wyznaczoną opłatę, co wiąże się niekiedy z około 3-letnim postępowaniem sądowym. Takie uregulowanie sprawi, że wyznaczanie opłat będzie świetnym narzędziem zniechęcającym do pytania. Zachęca do jego szerokiego stosowania przez adresatów wniosku, bo pozwala wstrzymać udostępnienie informacji na długi czas. Obecnie władze mogą egzekwować opłatę poprzez złożenie pozwu do sądu cywilnego. Z uwagi na to, że mają pozycję dominującą względem obywatela, mogą sobie pozwolić na ryzyko, że nie otrzymają opłaty od razu.
W sposób jednoznacznie krytyczny odnosimy się też do uregulowania w projekcie ustawy kolejnej przesłanki ograniczającej prawo do informacji. Jest nią ocena przez urząd, że wniosek składamy w sposób „uporczywy” oraz że jego realizacja „znacząco utrudniałaby działalność podmiotu zobowiązanego”. W demokratycznym państwie prawa nie jest dopuszczalne uregulowanie przesłanki ograniczającej nasze prawa ze względu na tak szerokie i, co ważne, niezdefiniowane w żaden sposób przesłanki. Choć decyzje odmowne z uwagi na „uporczywość” można zaskarżać do sądu, to będzie to trwało latami i naruszało nasze prawo.
Zaskakuje też przepis przejściowy, zgodnie z którym do trwających postępowań będzie się stosowało przepisy nowe. Oznacza to, że będą stosowane przepisy mniej korzystne.
W dalszej części opinii napisaliśmy o niewykorzystanych szansach na poprawę obecnych regulacji. Jedną z nich jest pojęcie informacji publicznej zawarte w ustawie. Podczas gdy Konstytucja mówi o prawie do informacji o działalności władzy publicznej, ustawa o dostępie do informacji publicznej wprowadza pojęcie informacji publicznej, co ma swoje konsekwencje. Urzędy i niestety niejednokrotnie sądy posługują się pojęciem „dokumentu wewnętrznego” czy „roboczego”, który, dopóki nie będzie miał ostatecznego kształtu, nie jest publiczny. Tym samym ogranicza się arbitralnie prawo dostępu do procesu stanowienia prawa. Pozostawiono też „dokument urzędowy” – istniejąca definicja „dokumentu urzędowego” zachęca do odwoływania się do niej i ograniczania naszego prawa. Nie zlikwidowano innych trybów dostępu do informacji, które są prawdziwą zmorą dla obywateli.
Natomiast dobre rozwiązanie – jakim jest wprowadzenie obowiązku rejestru umów – zostało ograniczone do wybranych podmiotów zobowiązanych. Podobnie publikowanie wydatków ograniczono do wydatków z kart kredytowych.
Wszystkie te wady nowej ustawy powodują, że jest ona w naszej ocenie mało obywatelska. Listek figowy w postaci rejestrów umów jest niewystarczającym powodem do uznania, iż ustawa w sposób istotny wpływa na zwiększenie jawności w życiu publicznym. Być może jesteśmy niesprawiedliwi i inne elementy ustawy do takiego rezultatu prowadzą. Tym bardziej jednak nie widać powodu dla wprowadzania chaosu i utrudniania życia obywatelom poprzez likwidowanie ustawy o dostępie do informacji publicznej. Można przepisy (te, które są proobywatelskie) wprowadzić do istniejącej regulacji.
Chcesz, aby Twoje prawa były chronione, a politycy mądrze wydawali Twoje pieniądze?
Wspieraj nas lub włącz się w nasze działania
Komentarze 0
Dodaj komentarz