Coraz więcej osób interesuje się okolicą, w której mieszka, pracuje, a być może ma dopiero takie aspiracje. Nowoczesne technologie dają coraz większe możliwości dowiedzenie się, jak się żyje w danym miejscu. Zainspirowany przykładami z innych krajów wyobraziłem sobie, że bardzo przydatnym serwisem internetowym byłyby statystki wypadków drogowych w jednej z dzielnic Warszawy. Należałoby pobierać od Komendy Stołecznej Policji dane o zgłoszonych wypadkach i nanosić je na mapę miasta. Dzięki temu ja i moi sąsiedzi będziemy wiedzieć, które skrzyżowania są niebezpieczne, na których pasach szczególnie uważać, a osoby z większą wyobraźnią mogłyby nawet zaproponować na tej podstawie zmiany w organizacji ruchu. To coś, co chcę wykonać, nazywane jest ponownym wykorzystywaniem informacji publicznej. Statystyki wypadków to informacja publiczna powstała na podstawie danych zebranych przez drogówkę, a systematyczne nanoszenie tych danych przeze mnie na mapę internetową jest jej ponownym wykorzystywaniem. Niedługo wejdą w życie nawet nowe przepisy określające czynność, którą mam zamiar wykonywać. Jeśli wierzyć preambule dyrektywy, którą Polska musi implementować, będzie mi łatwiej założyć taki serwis. Ale czy na pewno? Porównajmy dotychczasową i proponowaną regulację.
Zgodnie z obowiązującą ustawą o dostępie do informacji publicznej jeżeli chcę otrzymać takie informacje, powinienem złożyć wniosek do Komendanta z żądaniem udostępnienia danych o liczbie i rodzaju wypadków drogowych. Mogę wybrać sobie formę i sposób przekazania tych danych. Wybieram zatem, aby wszystko trafiło do mnie w formie elektronicznej (może być nawet w pliku tekstowym – będzie mi wygodniej przeklejać). Takiego wniosku nie muszę nawet uzasadniać, ani podpisywać, wystarczy zwykły mail. Komendant ma 14 dni na przesłanie mi danych. Mógłby spróbować skorzystać z możliwości pobrania opłaty za przesłanie mi tych danych, ale ustawa wyraźnie stanowi, że może być ona pobrana w wysokości odpowiadającej dodatkowym kosztom związanym z ustaloną przeze mnie formą udostępnienia danych. Przesłanie ich mailem nic nie kosztuje, więc i o to mogę być spokojny. Po otrzymaniu danych zastanawiam się, czy mogę je teraz tak po prostu umieścić na swojej stronie. Zaglądam do artykułu 54 Konstytucji i jestem już spokojny, gdyż, jak czytam, każdemu zapewnia się wolność rozpowszechniania informacji. Serwis jest gotowy. W prosty sposób zwizualizowałem dane publiczne. Jedyna niedogodność to taka, że muszę co tydzień składać wniosek do Komendanta, żeby przesyłał mi aktualne dane.
Tym bardziej ucieszyło mnie, że rząd opracował zmiany, które implementują dyrektywę i zgodnie z jego deklaracjami będzie mi jeszcze łatwiej prowadzić mój serwis. Wyobraźmy sobie, że chciałbym zrealizować mój pomysł w oparciu o przepisy zaproponowane przez rząd.
Zamiast wniosku o udostępnienie tych danych muszę złożyć wniosek o ponowne wykorzystywanie informacji publicznej. Minister opracuje wzór takiego wniosku, ale z przepisów projektu wynika, że mogę złożyć go również w formie dokumentu elektronicznego, a do tego będę potrzebował certyfikowanego podpisu elektronicznego. Nie wystarczy mi już wysłanie żądania zwykłym mailem. Będę musiał również określić ,po do czego będą mi potrzebne te dane i co będę chciał z nimi robić. Może warto ponieść te koszty, jeżeli cała procedura ma być sprawniejsza. Wydawało mi się, że 14 dni oczekiwania na odpowiedź to bardzo długo, ale teraz jest jeszcze dłużej, bo mój wniosek będzie rozpatrzony w ciągu 20 dni, a i to bez gwarancji udostępnienia mi tych informacji, bo projektodawca nie napisał nic o terminie ich udostępnienia. Komendant może nałożyć na mnie określone warunki, np. obowiązku dalszego udostępniania innym użytkownikom informacji w pierwotnie pozyskanej formie. Jeśli dobrze rozumiem, to teraz ja będę musiał osobom, które chcą prowadzić podobne serwisy, przekazywać te dane, które uzyskałem od Komendanta. Muszę przyznać, że to jednak trochę uciążliwy obowiązek. Straciłem też pewność co do kosztów, które będę musiał ponieść. Jak wynika z proponowanej regulacji, KSP może nałożyć opłatę za udostępnienie informacji publicznej w celu ponownego wykorzystywania, jeżeli przygotowanie informacji w sposób wskazany we wniosku wymaga poniesienia dodatkowych kosztów. Co więcej, w celu obliczenia opłaty Komendant oprze się również na „innych czynnikach“, jakie będą brane pod uwagę przy nietypowych wnioskach o ponowne wykorzystywanie informacji publicznej, które mogą mieć wpływ w szczególności na koszt lub czas przygotowania i przekazania informacji. Wprawdzie łączna wysokość opłaty nie może przekroczyć sumy kosztów poniesionych bezpośrednio w celu przygotowania i przekazania informacji publicznej w celu ponownego wykorzystywania w określony sposób i w określonej formie, ale te „inne czynniki“ poważnie mnie niepokoją. Dotychczas miałem pewność, że koszty nie mogą przekroczyć wysokości przekształcenia informacji w żądaną formę, ale teraz widzę, że być może będę musiał nawet zapłacić za pracę któregoś z funkcjonariuszy, który mi te dane będzie przesyłał mailem. Obawiam się, że będę musiał za to płacić za każdym razem, otrzymując aktualizację danych. Nigdzie nie jest przecież napisane, że jest to opłata jednorazowa. Komendant był na tyle miły, że rozpatrzył mój wniosek w terminie 17 dni (co i tak jest dłużej niż do tej pory). Ku mojemu zaskoczeniu nie dostarczył mi żądanych informacji, tylko przedstawił ofertę zawierającą warunki, a także określił wysokość opłat. Zgodnie z jej treścią muszę przekazywać otrzymane informacje innym użytkownikom i jeszcze płacić za każdorazowe przesłanie mi żądanych informacji. Chciałem, żeby Komendant przekazywał mi je co trzy dni, jednak według niego to za często i mogę otrzymywać je co dwa tygodnie. Chyba się na to zgodzę, bo tak przynajmniej jest między nami jakaś umowa i jak się spóźnią z przekazywaniem mi danych, to mam pewność, że mogę dochodzić swoich praw przed sądem. Jak się na taką ofertę nie zgodzę, to otrzymam decyzję administracyjną, a na jej podstawie żadnych roszczeń w stosunku do Komendanta mieć nie mogę. Komendant może się zmienić i ten nowy będzie być może bardziej otwarty na wykorzystywanie danych publicznych przez przedsiębiorczych obywateli i skorzysta z możliwości przekazania mi informacji bez warunków i bez opłat, ale co z tego skoro w dalszym ciągu będę musiał prosić go o przesłanie mi informacji w celu aktualizacji mojej mapy. Projektodawca nie przewidział dla nas żadnej formy umowy, która gwarantowałaby mi systematyczne przekazywanie informacji o interesujących mnie danych. Za każdym razem będę musiał powtarzać mój wniosek o ponowne wykorzystywanie informacji publicznej.
Czyli w tym zakresie nic się nie zmieniło, a pojawiło się za to więcej potencjalnych ograniczeń i trudności. Jednego jestem pewien. Jeśli ustawa będzie w takim kształcie funkcjonować, to nie będzie mi się już chciało prowadzić mojego serwisu…
Chcesz, aby Twoje prawa były chronione, a politycy mądrze wydawali Twoje pieniądze?
Wspieraj nas lub włącz się w nasze działania
Komentarze 0
Dodaj komentarz