Logo Logo Menu
Zamknij

Przychodzi mieszkaniec do urzędu – zwycięskie artykuły

 

Obrazek -petent na kolanach, z kwiatami, prosi o informację publicznąZwyciężczynią konkursu została Monika Laskowska! Oto nagrodzona praca.

SEKRETARIAT W URZĘDZIE GMINY

– Dzień dobry, czy mogę wejść? 

– Zaraz, nie widzi Pani, że piję kawę, moment.

– Przepraszam, to przyjdę później. 

– Tak, najlepiej jutro, bo mam wolne , he,he,he.

– Ale, ja tylko chciałam zapytać. 

– Nie wie Pani, że od tego jest formularz o udzielenie informacji publicznej albo przesłac może pani zapytanie pocztą elektroniczną! 

– U mnie we wsi nie ma poczty i to jeszcze elektronicznej, to już na pewno. 

– A już myślałam, że ktoś w tej gminie przyśle email z zapytaniem o udzielenie informacji publicznej. To może wnuczek ma komputer i mógłby…,

– nie nie, chyba nie ma, nie wiem. We wsi mówili, że tylko wójtów syn ma ,ale czy użyczy mi takiej poczty to też nie wiem.

– Wie Pani co, to może niech Pani zapyta a ja wyślę takie zapytanie w Pani imieniu, bo jak wy w tej wsi zaczniecie słać te zapytania, a jeszcze jak źle tam coś zaznaczycie to mi papieru zabraknie do drukarki. A potem wójt gada, że to koszty, że obciąża się budżet, a skąd to brać na to jak rada zabrała na inwestycje. Aaa tam, droga Pani, Pani nie ma pojęcia co tu się dzieje. No dobrze, a o co Pani chciała zapytać?

– Wie Pani. Wczoraj jechałam PEKAESEM do Warszawy i podsłuchałam rozmowę dwóch młodych osób, że w gminie dają jakieś fundusze dla sołtysa. 

– Nie dla sołtysa, tylko dla sołectwa. 

– O tak, tak. Jakby Pani mogła mi opowiedzieć o co tu chodzi. 

– No nie ,tez nie miała Pani czego podsłuchać. Wie Pani co,tak naprawdę to sama mało wiem,ale słyszałam,że wójt niezadowolony z decyzji Rady, że jest ten fundusz. Narzekał,że zabierają mu pieniądze a on nie ma na drogi, na wodociąg a i drugi doradca by się przydał. 

– Ale ja bym chciała wiedzieć jaka kwota przypada naszemu sołectwu? 

– No czepnęła się  baba i co, muszę jej napisać to zapytanie. 

– To co, powie mi pani? 

– Nie, nie mogę, według przepisów proszę przyjść za 2 tygodnie to juz będzie wiadomo. Myślę,że wójt pozwoli odpowiedzieć, bo wie Pani, czasami lepiej coś ukryć, po co ludzie mają za dużo wiedzieć a potem głowę zawracają,a tak jest spokój .

– To dobrze, przyjdę za dwa tygodnie, dziękuję, do widzenia.

– Do widzenia.

Ech,jak ja mam znowu tu iść te 8 km, to muszę pomyśleć o co by tu jeszcze zapytać.

Może zapytam,ile zarabia wójt? O,napewno mi nie odpiszą,jak oni tak  wszystko ukrywają, ale powiem,że jak mi nie odpowiedzą to zwrócę się do sądu,tak mówili ci młodzi w autobusie.

A co, myślą, że jak nie mam komputera to już nic nie wiem.

***

Logo gazety - napis Głos Szklarskiej Poręby z herbem gminy wpisanym w literę OWyróżnienie w konkursie uzyskał natomiast Juliusz Olszewski za przesłanie nam swojego artykułu pt. „Dzwoni petent do urzędu”. Artykuł umieszczony został w  gazecie Głos Szklarskiej Poręby.

Zanim zechciało mu się pójść – zadzwonił. Uznał, że najpierw trzeba sprawę omówić przez telefon z człowiekiem, który zajmuje się przedmiotową sprawą i coś pomoże, na przykład będzie umiał podpowiedzieć jak sformułować pismo w sprawie. Mieszkaniec podejrzewał, że zestawienie liczbowe, które chciałby otrzymać, może wykraczać poza standard pracy danego referatu i warto najpierw porozmawiać.

 Urzędniczka odmówiła argumentując, że żądane zestawienie może sobie obywatel sam zrobić, zliczając sumy cząstkowe z pism otrzymywanych w przedmiotowej sprawie, bo przecież „tam wszystko pisze!”. Obywatel w życiu nie znajdzie dokumentów sprzed kilku lat, zwłaszcza, że nie są one potrzebne w charakterze potwierdzenia jakiejś opłaty. Są tylko zawiadomieniami, a opłaty są w historii rachunku bankowego obywatela, więc papier, po wykonaniu swojej roli informacyjnej, staje się zbędny i idzie do pieca. Ale z drugiej strony – co urzędnika obchodzi cel żądanego zestawienia? Zniecierpliwiony i krzykliwy ton głosu był gratisem dla dzwoniącego. I dobrze mu tak, po co dzwoni i zawraca głowę, kiedy „tam wszystko pisze!”

Interesant pomyślał, że jednak jest debilem, przecież żyje w tym, kochanym grajdole już kawałek czasu i powinien się nauczyć, że tylko postawa pokorna i „osobiste stawiennictwo”, a nie jakieś telefony wytworzą prawidłowy podkład do załatwienia sprawy. Może być jeszcze kumpel w strukturach urzędu. Obywatel ma tam wielu znajomych, ale kumpla nie ma, więc zaryzykował telefon – no to teraz niech ma!

Jeszcze chwilę nie ustępował, nalegał, że jest mu takie zestawienie potrzebne, że prosi o załatwienie dokumentu, że naturalnie zapłaci, za usługę, o ile będzie to konieczne, że mu się nie śpieszy (!), niech to trwa nawet 2 miesiące (!), po prostu potrzebuje taki papier. NIE!!! MA PAN DECYZJE!!! NIE!!! MA PAN DECYZJE!!! I tak w kółko. Mieszkaniec przypomniał sobie westchnienia kilku znajomych, w tym, kilku pracujących w tym urzędzie, nad problemem nielubienia urzędu i urzędników. Na uwagę, że prosi o załatwienie swojej prośby, może nietypowej, ale, ma do tego prawo, będąc mieszkańcem tego miasta płacącym podatki, usłyszał podniesionym tonem – WCALE NIE PŁACI PAN PODATKÓW! To jest małe miasto, więc niemal każdy tu każdego zna i urzędniczka w lot skojarzyła łajdaka! Płacę, tylko często z opóźnieniami, za co jestem przykładnie ukarany odsetkami za zwłokę… jest to chyba jakaś różnica? – bronił się nieporadnie. NIE!!! MA PAN DECYZJE!!! NIE!!! MA PAN DECYZJE!!! Może to jakaś dodatkowa sankcja poza odsetkami?! A w ogóle co ją obchodzą moje spóźnienia, co to w ogóle za komentarze..!? – myślał mieszkaniec.

Robiło się nieprzyjemnie, urzędowa arogancja w telefonie robiła się coraz bardziej krzykliwa, a obywatel w końcu nie jest z drewna i może nie wytrzymać i też ryknąć w słuchawkę co myśli o jej zachowaniu. W ten sposób natychmiast dolałby paliwa do niechęci urzędnika do mieszkańca za to, że taki przychodzi i od razu z ryjem….

Stanęło w końcu na tym, że obywatel napisze pismo, co było, w zasadzie od początku oczywiste. Próba POROZMAWIANIA z urzędniczką nic nie dała. Jej nazwisko i numer telefonu widniejące na dokumentach „gdzie wszystko pisze” są dla ozdoby.

Wątek wzajemnego lubienia i nielubienia się w małym grajdole jest wyświechtany jak chałat sklepikarza, nie takie rzeczy dzieją się w relacjach obywatel – władza w najjaśniejszej. Urzędnik wykazujący zerową spolegliwość do mieszkańca jest automatem. Trzeba go trzymać z dala od ludzi z zewnątrz. Urzędnik wykazujący spolegliwość ujemną jest szkodliwy. Może być nawet dobry w swojej specjalności, ale nie ma ludzi niezastąpionych, a większość zjechanych, jak bure suki, rozmówców wścieknie się i zemści w najprostszy sposób – obmawiając za plecami i uogólniając postawę aroganta na cały urząd. A szkoda kolegów zza biurek, lepiej wychowanych, rozmawiających normalnie, niekoniecznie dlatego, że „my tu się wszyscy znamy…”. I tak się nakręcamy w złości, lękach, pyskówkach… aż się niedobrze robi.

Nie jest sprawą urzędnika oceniać celowość prośby interesanta. To proste prawo trzeba urzędniczce przypomnieć. Nawet jeżeli obywatel żąda rzeczy niemożliwych, to urzędnik musi mu to łopatologicznie wytłumaczyć. Urzędnik nie pracuje na akord i musi mieć czas na wyjaśnienie człowiekowi jak się rzeczy mają. Odpychanie od siebie w stylu „pan napisze pismo” jest cwaną zagrywką bo, w rzeczy samej, słusznym tokiem postępowania. Lepiej żeby się obywatel wysłowił na piśmie o co mu chodzi. Pozwoli to na jednoznaczność sygnałów oraz skutecznie odfiltruje pieniaczy, którym złość wywietrzeje zanim znajdą długopis. Pozostaje jednak ogromna liczba normalnych ludzi, którzy mają pytania, chcą porozmawiać z człowiekiem, co w Szklarskiej Porębie okazało się niewykonalne, a jest standardem administracyjnym w cywilizowanym kraju.

Mamy w Szklarskiej Porębie niejedną sytuację tego rodzaju. Są też w naszym urzędzie normalne rozmowy telefoniczne i normalne relacje. Każdy sytuację oceni według swojego przypadku kontaktu z władzą/obywatelem. Warto zrobić niezależne badania socjologiczne, bo słuchając samej ulicy, czy internetu można stracić dobry smak. Badania jednak kosztują. Na pewno jednak brak, ogólnie dobrego klimatu między nami, mieszkańcami jakoś skorelowanymi z urzędem. Do takiego uogólnienia uprawnia zjawisko odrębności, żeby nie powiedzieć przepaści w działaniach gospodarczych silnej grupy zawodowej, czyli hotelarzy od przedstawicieli władzy samorządowej, czyli urzędu miasta. Od lat organizowane, przez lub z udziałem miasta, imprezy mają śladowe wsparcie finansowe od lokalnych pensjonatów. To pensjonaty (plus knajpy) w pierwszym rzędzie korzystają na zwiększonym ruchu turystów, ale włączyć się, ZASPONSOROWAĆ część wydatków, mało który się kwapi. Udzielają się, w zasadzie, stale te same podmioty, w ilości trzech, może czterech, których logotypy widać na plakatach rozwieszanych w mieście. Reszta ma to w nosie prezentując postawę roszczeniową. Ogromna część odpowiedzialności spada jednak na władzę, ale dlaczego tak jest i jaki wpływ na postawy ma opryskliwa urzędniczka w telefonie jest tematem na inną opowieść.

Na koniec dla zainteresowanych relacjami urząd-obywatel, polecam ciekawy esej profesora, Stanisława Stadniczeńki pt. ETOS PRACOWNIKÓW ZAWODÓW ADMINISTRACJI PUBLICZNEJ. Można go ściągnąć w PDF ze strony Uniwersytetu Wrocławskiego. Na zachętę kilka cytatów: 

 „… W Polsce w celu wykreowania etycznych standardów postępowania administracyjnego największe znaczenie mają ogólne zasady zawarte w art. 8 Kodeksu postępowania administracyjnego (…) dotyczące pogłębiania zaufania obywateli do organów państwa, kultury administrowania i oddziaływania organów państwa na kulturę prawną obywateli…”

„…Coraz częściej w urzędach podejmuje się proetyczne działania, dokonując analiz zachowań urzędników, prowadząc szkolenia, stosując samoocenę itp. (…) Prawo do dobrej administracji ma szeroki wymiar, bowiem może być odczytywane jako prawo do dobrego państwa oraz rozpatrywane w kategoriach pozanormatywnych. Bardzo istotnym czynnikiem determinującym jakość w administracji są jej pracownicy, ich etos, status, profesjonalizm, kompetencje oraz etyka zawodowa…”

”… jakość działań administracji, poczynań urzędników zależy nie od możliwości kontroli ani nawet jakości, trwałości, znajomości, zrozumienia przepisów, czy nawet ilości pieniędzy przeznaczonych na administrowanie, narzędzi pracy, lokali itd., ale przede wszystkim zależy od kultury urzędników, nawyków, zrozumienia swej roli i odpowiedzialności w całokształcie poczynań państwa i realizacji interesów jednostek. Ocena urzędnika ograniczająca się wyłącznie do sprawdzenia, czy jego działalność jest zgodna z obowiązującymi przepisami, byłaby oceną niepełną i stosunkowo mało wartościową. Kryteria np. kultury zachowania, życzliwości, uczciwości, rzetelności, stosunku do podwładnych, współpracowników i interesantów muszą być brane pod uwagę. Waga wielu kryteriów często związana jest z określonym środowiskiem, zmieniającymi się wolno lub szybko zwyczajami, a nawet mającą miejsce, zauważalną w różnych dziedzinach globalizacją…”

Gratulujemy obojgu laureatom i dziękujemy za kreatywność!

 

 

Chcesz, aby Twoje prawa były chronione, a politycy mądrze wydawali Twoje pieniądze?

Wspieraj nas lub włącz się w nasze działania

Komentarze 0

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.