Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji ma twierdzić – zdaniem PAP – iż prawo do informacji publicznej powinno być interpretowane zawsze na korzyść wnioskującego. Bierzemy to za dobrą monetę
W tym samym artykule PAP referuje stanowisko posła Łukasza Borowiaka z Platformy Obywatelskiej „W swojej interpelacji poseł zwrócił uwagę, że powołując się na ustawę, dostęp do informacji publicznej wykorzystywany jest przez firmy, które tak naprawdę szukają informacji gospodarczych.”
Czyżby Pan Poseł nie zdawał sobie sprawy z tego, że firmy płacą podatki i że to między innymi z tych podatków utrzymywana jest administracja i politycy? Czy Pan Poseł przegapił dyskusję z 2011 roku, na temat zwiększenia konkurencyjności polskiej gospodarki dzięki ponownemu wykorzystywaniu informacji sektora publicznego?
Z kolejnego artykułu czytelnik dowiaduje się, że oburzenie Pana Posła budzi, też fakt „że zdarzają się przypadki żądania przez przypadkowe osoby (ukrywające się jedynie za adresem mailowym) bardzo obszernych informacji, których zebranie i opracowanie jest bardzo czasochłonne i powoduje znaczne obciążenie pracowników samorządowych”.
Obywatele byli już nazywani „nadużywaczami” – tu ukłony dla Sędzi NSA Ireny Kamińskiej. Dla Posła Borowiaka są „przypadkowymi osobami”. Niezłą karierę robi też wypowiedź Sekretarza Siedlec – najwyraźniej wystarczy otworzyć usta, żeby być często i gęsto cytowanym. Sekretarz Siedlec frasował się drakońskimi karami związanymi z nieudostępnianiem informacji, co nie przeszkadzało mu pozostawać w bezczynności.
Przy okazji, dane z jednego z artykułów nie do końca potwierdzają to, co my posiadamy udokumentowane. Największą rozbieżność widzimy w Krakowie, nam odpowiedziano (wprawdzie na początku listopada 2012 roku), że wniosków wpłynęło mniej niż tysiąc. Z artykułu wynika, że było ich 2,7 tysiąca.
Inne liczby są zbliżone do naszych wyników i pokazują rzeczywistość raczej żałosną. Ludzie prawie nie pytają urzędów – historie o zawaleniu urzędów wnioskami można między bajki włożyć. Zapytaliśmy wszystkie urzędy gmin i już w pierwszego przeglądu odpowiedzi widzimy, że wniosków jest zazwyczaj kilka, kilkanaście, w średnich miastach kilkadziesiąt. Sporo urzędów odpowiedziało, że nie wpłynęły do nich żadne wnioski. Jest to oczywiście mało prawdopodobne, ale musimy traktować te dane jako obowiązujące.
Poniżej zamieszczamy odpowiedzi miast/gmin wymienionych w artykule.
- Grudziądz – gmina wiejska (przedłużenie terminu, odpowiedź), gmina miejska
- Kraków – odpowiedź, ewidencja 2011 i 2012
- Legnica
- Siedlce
- Słupsk
Chcesz, aby Twoje prawa były chronione, a politycy mądrze wydawali Twoje pieniądze?
Wspieraj nas lub włącz się w nasze działania
Komentarze 0
Dodaj komentarz