Prezes NSA zaskarżył korzystny dla nas wyrok (sygn. II SAB/Wa 320/16). Nie może pogodzić się z tym, że udostępnienie informacji nie jest uzależnione od uiszczenia opłaty, a obciążanie wnioskodawcy kosztami wyliczonymi na podstawie rozporządzenia w sprawie wysokości opłat kancelaryjnych jest bezprawne.
Mont Everest, najwyższa góra świata. Wielu himalaistów marzy o jej zdobyciu i wielu za spełnienie tego marzenia musiało zapłacić najwyższą cenę. Ale Mont Everest to przede wszystkim trudna droga, którą trzeba przebyć. Pewnie zastanawiacie się, co ma wspólnego Najwyższa Góra Świata z jawnością? Prawdę mówiąc, z jawnością Góra Gór nie ma za wiele wspólnego, ale z prawem i owszem. To co łączy prawo z Mont Everestem, to droga. Aby poznać prawo, należy przejść żmudną i trudna drogę interpretacji.
Przypomnijmy sprawę
Wystąpiliśmy do Naczelnego Sądu Administracyjnego z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej w postaci skanów skargi kasacyjnej wniesionej od wyroku WSA w Krakowie z 22 sierpnia 2014 r. (sygn. akt II SAB/Kr 184/14). NSA wezwał nas – na podstawie § 1 ust. 2 w zw. z ust. 3 pkt 2 rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 16 grudnia 2003 r. w sprawie wysokości opłat kancelaryjnych pobieranych w sprawach sądowoadministracyjnych – do uiszczenia opłaty kancelaryjnej w wysokości 12,00 zł.
Nie dość, że w tej sprawie nie może znaleźć zastosowania wskazane rozporządzenie (bo nie żądamy dostępu do akt na podstawie Prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi), to NSA uzależnił realizację wniosku o udostępnienie informacji publicznej od otrzymania opłaty.
Tymczasem ustawa o dostępie do informacji publicznej jasno mówi, iż urząd może naliczyć jedynie realnie poniesione koszty towarzyszące np. przetworzeniu informacji na formę żądaną przez wnioskodawcę, zatem nie może jej naliczać według cennika. Ponadto brak uiszczenia opłaty nie może przesądzać o tym, że wniosek nie zostanie zrealizowany.
Opłaty nie uiściliśmy, informacji nie otrzymaliśmy.
O sprawie z Prezesem NSA pisaliśmy w tekście:
Tekst zakończyliśmy informacją, że złożyliśmy skargę na bezczynność Prezesa NSA. (zob. odpowiedź na skargę).
WSA w Warszawie przyznał nam rację
Złożona przez Sieć Watchdog skarga na bezczynność została uwzględniona w wyroku WSA w Warszawie z 14 września 2016 r. (II SAB/Wa 320/16). Wskazano nim, że:
Zawiadomienie o konieczności poniesienia opłaty nie pozbawia zainteresowanego prawa do uzyskania informacji publicznej. (…) Po dokonaniu takiego wezwania i bezskutecznym upływie terminu przewidzianego do zajęcia stanowiska, oprócz określenia wysokości kosztów, jakie wnioskodawca zobligowany jest ponieść w związku ze złożonym przez siebie wnioskiem, wezwanie to uzewnętrznia także uprawnienia organu do pobrania od wnioskodawcy opłaty .Kreuje zatem również zobowiązanie o charakterze finansowym. Należy podkreślić jednak, że brak złożenia we wskazanym terminie stosownego oświadczenia o którym mowa a wyżej skutkuje udostępnieniem żądanej informacji publicznej zgodnie ze złożonym wnioskiem.
Warszawski sąd zobowiązał zatem prezesa NSA do rozpatrzenia złożonego przez Sieć Watchdog wniosku.
Prezes NSA nie zgadza się z wyrokiem i składa skargę kasacyjną
Ze wskazanym wyrokiem nie zgodził się pełnomocnik Prezesa NSA składając skargę kasacyjną.
Czytając skargę kasacyjną pełnomocnika Prezesa NSA zastanawiałem się, czy autor skargi przeszedł drogę, która prowadzi do poznania prawa? Czy pełnomocnik Prezesa dotarł na prawniczy Mont Everest? Z każdym kolejnym wersem, z każdą kolejną stroną upewniałem się, że organ utknął gdzieś w lodowej szczelinie, z której trudno będzie mu wyjść. Trzeba sprawiedliwie uznać, że były jasne momenty tej drogi, w których odnosiło się wrażenie, że szczyt jest na wyciągnięcie ręki. Pełnomocnik organu uznał m.in., że w sprawie o sygn. akt I OSK 3057/14 Stowarzyszenie również nie było stroną postępowania ani jego uczestnikiem. Stąd też przepisy ustawy Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi w związku z art. 24 ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie nie znajdują w tej sprawie zastosowania. Wtedy pomyślałem, że skoro Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi nie ma zastosowania do tej sprawy, to tym bardziej nie może mieć zastosowania rozporządzenie wydane na podstawie tej ustawy. Z natury rzeczy normy rozporządzenia służą realizacji ustawy, a skoro ustawa nie ma zastosowania w sprawie, to tym bardzie nie stosujemy rozporządzenia. To, co wydawało się logiczne dla mnie, dla pełnomocnika Prezesa NSA już tak logiczne nie było.
Organ uznał, że przepisy rozporządzenia w sprawie opłat kancelaryjnych znajdą zastosowanie w rozpatrywanej sprawie. Zdaniem organu, gdyby było inaczej, doszłoby do naruszenia konstytucyjnej zasady równości. Pełnomocnik organu stwierdził, że:
Przyjęcie odmiennej wykładni naruszałoby bowiem zasadę równości obywateli, a także innych uczestników obrotu prawnego wobec prawa (art. 32 ust. 1 Konstytucji RP), bowiem osoba lub Stowarzyszenie niebiorące udziału w postępowaniu uzyskałoby bezpłatny dostęp do kopii dokumentów z akt sprawy, podczas gdy strona postępowania byłby zobowiązana do poniesienia opłaty za ich otrzymanie.
Czytałem to zdanie z głębokim smutkiem i rozczarowaniem. Nie mogłem uwierzyć, że skarżący kasacyjnie nie rozumie istoty konstytucyjnej zasady równości. To tak, jakby ruszyć na Everest, nie odróżniając czekana od raków, taka wyprawa musi skończyć się tragedią.
Dlaczego ta sprawa jest absurdalna?
W przedstawianej sprawie mamy dwie klasy adresatów – strony postępowania oraz podmioty, które stronami postępowania nie są. W obrębie tych grup dostęp do akt postępowania odbywa się na równych zasadach. Dla strony postępowania, którego akta zawierają informacje publiczną, otwierają się dwie ścieżki dostępu do akt. Jedna na podstawie przepisów ustawy Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, druga to tryb ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Byłem już pewien, że ta wyprawa musi skończyć się tragedią. Organ stara się przedstawiać słuszność swojego stanowiska, powołując się na treść art. 1 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej. Zgodnie z tym przepisem ustawa nie narusza przepisów innych ustaw, określających zasady i tryb dostępu do informacji będących informacjami publicznymi. Prowadzi to pełnomocnika organu do stwierdzenia, że w przepadku udostępnienia kopii (skanów) dokumentów z akt spraw sądowych osobom trzecim znajdują zastosowanie przepisy rozporządzenia w sprawie wysokości opłat kancelaryjnych. Przepis art. 1 ust. 2 u.d.i.p. stanowi przecież wyraźnie o innych ustawach, a nie o rozporządzeniach.
Z pewnością pełnomocnik skarżącego kasacyjnie Prezesa NSA nie dotrze do prawniczego Mont Everestu, być może wróci z wyprawy wygrany, ale to raczej za sprawą innych uczestników wspinaczki, przy użyciu tlenu i w kiepskim stylu. Należy jednak pamiętać, że w życiu, jak i w górach, najważniejsza jest droga.
Chcesz, aby Twoje prawa były chronione, a politycy mądrze wydawali Twoje pieniądze?
Wspieraj nas lub włącz się w nasze działania
Komentarze 0
Dodaj komentarz