Logo Logo Menu
Zamknij

Odpowiedź na krytykę prasową Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Łodzi

Sprawa na pierwszy rzut oka wydaje się oczywista. Pomimo tego SKO się odwołuje. Prawo na to pozwala, ale czy tak być powinno? My uważamy, że nie. Argumenty przytoczliśmy w naszej opinii na temat tego co powinno być zmienione w polskim prawie:

„Z naszych doświadczeń wynika, iż podmioty zobowiązane, które nie mają co do zasady ograniczeń w środkach finansowych oraz zasobach nadużywają swojej pozycji i wielokrotnie odwołują się od każdej decyzji (o ile istnieje taka możliwość) oraz zaskarżają wyroki sądów pierwszej instancji. O ile takie postępowanie wydaje się być uzasadnione w przypadku roszczeń cywilnych, to w przypadku problemów w realizacji prawa do informacji stanowi zagrożenie dla jawności. Wydaje się, że kontrola instancyjna oraz sądowa winna być wyznacznikiem dla podmiotów zobowiązanych, a ewentualne kwestionowanie wyroków, czy rozstrzygnięć organów odwoławczych winno być wyjątkiem. Idea jawności powinna być zasadą uznaną również przez administrację.”

Niestety wyjątkiem nie jest. A co gorsze – w tym samym liście – Prezes SKO odwołuje się do feralnej naszym zdaniem – a szeroko cytowanej przez samorządowców wypowiedzi sędzi NSA – Ireny Kamińskiej  o „nadużyciu” przez wnioskodawców prawa do informacji publicznej (por. „Sędzia NSA: ustawa o dostępie do informacji publicznej musi być zmieniona”–http://wwwJex.pl/czvtai/Vartvkul/sedzia-nsa-ustawa-odostepie-do-informacji-publicznei-niusi-byc-zmieniona„). Odwołanie to jest zresztą o tylne nietrafione, że właśnie Sędzia Kamińska zasiadała w składzie orzekającym w NSA, który skargę kasacyjną złożoną przez SKO w odrzucił (I OSK 2208/12).

Ostatnio – kiedy chcieliśmy przyjrzeć jak Samorządowe Kolegia Odwoławcze (nomen omen instytucje których głównym zadaniem jest pilnowanie tego, czy prawo jest przestrzegane) rozstrzygają kwestie związane z dostępem do informacji – spotkaliśmy się z całą serią kreatywnych rozwiązań blokujących dostęp do informacji. Choć akurat SKO w Łodzi udzieliło nam odpowiedzi. 

Natomiast SKO w Wałbrzychu napisało, że praca nad udostępnieniem rozstrzygnięć „poważnie zakłóci tok pracy kolegium i spowoduje czasowe wstrzymanie wykonywania zadań wynikających z ustawy o samorządowych kolegiach odwoławczych (…)” a SLLGO nie działa w interesie publicznym, gdyż „udostępnione informacje nie będą wykorzystywane w celu usprawnienia funkcjonowania jakiegokolwiek urzędu administracji publicznej. Przeciwnie, będą wykorzystywane w realizacji celów statutowych stowarzyszenia polegających na upowszechnianiu wiedzy wśród obywateli o przysługujących prawach w tym zakresie”. W Tarnobrzegu zaś poinformowano nas, że musimy być stroną, żeby zobaczyć decyzje SKO. 

Odpowiadając na wątpliwości wiceprezesa SKO w Łodzi, przedstawione w jego liście do portalu „Co u nas”, można powiedzieć zatem tak: formalnie macie Państwo prawo wykorzystać wszystkie środki odwoławcze i zmarnować pieniądze podatników. Ale nie dziwcie się, że nikt Wam nie chce dać do tego prawa moralnego. A Państwa przykład posłuży nam do pokazania w czym jest problem jeśli chodzi o danie takich samych możliwości odwoławczych obywatelom i organom zobowiązanym.

Link do informacji prasowej.

Chcesz, aby Twoje prawa były chronione, a politycy mądrze wydawali Twoje pieniądze?

Wspieraj nas lub włącz się w nasze działania

Komentarze 0

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.