Prokuratura Rejonowa w Płocku na własnej skórze przekonała się, że obywatele niebędący stronami śledztw, mają wiele do powiedzenia w kwestii jej działania, a ich głosu nie wolno lekceważyć. Sprawa miała miejsce rok temu, jednakże z uwagi na dobro postępowania dotychczas jej nie komentowałem.
Na przełomie roku 2010 i 2011 u pewnego lokalnego przewoźnika zaczęły dziać się dość niepokojące rzeczy. W kilu przypadkach koła jego pojazdów miały zluzowane nakrętki, co doprowadzało do uszkodzenia układu jezdnego. Jeden z kierowców zawiadomił Prokuraturę Rejonową, że najprawdopodobniej zdarzenia mają związek z przestępczą działalnością. W lutym 2011 r. Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku art. 174 k.k., czyli sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa w ruchu drogowym i powierzyła je płockiej Policji. W maju śledztwo zostało umorzone. Ponieważ sprawę znałem i wywoływała ona niemałe emocje postanowiłem zrealizować prawo do informacji publicznej i poprosić Prokuraturę o kopię akt, celem zapoznania się z nimi i wyrobienia sobie zdania o umorzonym śledztwie. Akta śledztwa czy też dochodzenia po ich umorzeniu podlegają bowiem udostępnieniu w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Okazało się, że prowadzący śledztwo policjant popełnił wiele błędów, zaś nadzorujący je prokurator ich nie zauważył i zgodził się na umorzenie. Na 14 zabezpieczonych płyt DVD z monitoringu odtworzono tylko 7, zaś tą ostatnią odtworzono dzień przed umorzeniem, nie licząc się z pozostałymi. Nie zapoznano się z nagraniami z dni, w których to zawiadamiającemu kierowcy odkręcono koło. Nie wyjaśniono dlaczego jedno z nagrań urywa się i po kilku godzinach wznawia obraz. Policjant przesłuchał wyłącznie osoby, które zostały wskazane przez zawiadamiającego kierowcę. Nie przesłuchano pracowników serwisu, czy też kierownictwa firmy. Nie powołano biegłego z zakresu mechanoskopii i bez jego ekspertyzy stwierdzono, że śruby odkręciły się samoczynnie. Wreszcie wbrew uprawnieniom pokrzywdzonych nie doręczono im treści postanowienia o umorzeniu, aby mogli się od niego odwołać do sądu.
W sierpniu ubiegłego roku do Prokuratora Generalnego wniosłem petycję informując go o błędach w śledztwie. Ten zaś – jak i w innych przypadkach – przekazał sprawę niżej do Prokuratury Okręgowej w Płocku. Po kilku tygodniach w odpowiedzi na moją petycję Prokurator Okręgowy stwierdził, że moje zarzuty są w zdecydowanej większości trafne i że zalecił uzupełnienie braków śledztwa.
Dziś otrzymałem z Prokuratury Rejonowej w Płocku pismo wskazujące, że w związku z moimi uwagami do śledztwa poczyniono dodatkowe czynności i wyczerpano inicjatywę dowodową.
Sprawa pokazała, że wbrew obiegowej opinii społeczeństwo ma realną możliwość odgrywania istotnej roli w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości. Prokuratorzy zaś mogą być kontrolowani i rozliczani ze sposobu prowadzonych czynności śledczych nie tylko przez przełożonych, czy sądy, ale także przez obywateli. Niewątpliwie nie byłoby to możliwe, gdyby nie prawo do informacji publicznej.
Chcesz, aby Twoje prawa były chronione, a politycy mądrze wydawali Twoje pieniądze?
Wspieraj nas lub włącz się w nasze działania
Komentarze 0
Dodaj komentarz