Logo Logo Menu
Zamknij

Związek Powiatów Polskich planuje forsować zmiany w ustawie o dostępie do informacji publicznej

Przedstawione propozycje zmiany ustawy zmierzają, naszym zdaniem, do dalszego ograniczenia prawa do informacji.

Propozycje zmian można pobrać tutaj.

Pamiętać należy, że jest to prawo, które, zgodnie z dokumentami prawa międzynarodowego, stanowi jedno z praw człowieka. Prawo o tyle istotne, że, zdaniem Organizacji Narodów Zjednoczonych, stanowi podstawowy warunek do realizacji innych praw człowieka. Dlatego też wszelkie postulaty wprowadzenia zmian w tym obszarze, powinny uwzględniać upodmiotowienie obywateli, a nie tylko, jak czyni to ZPP, wygodę urzędników. Wygodę zresztą pozorną.

Wśród zgłoszonych propozycji, na czele znalazł się postulat doprecyzowania definicji informacji publicznej.

Definicja informacji publicznej musi być i jest w większości ustawodawstw szeroka i odpowiada treści art. 61 ust. 1 Konstytucji RP. Wszelkie pomysły polegające na rzekomym doprecyzowaniu tej definicji w ustawie znacznie ograniczają przejrzystość administracji publicznej. Na taką intencję wskazuje chociażby chęć zawężenia – wbrew dyspozycji art. 61 ust. 1 Konstytucji – dostępu do informacji o rzekomo wewnętrznym charakterze. Dla przykładu można przytoczyć definicję zawartą w unijnym rozporządzeniu nr 1049/2001, określającym dostęp do informacji będącej w posiadaniu instytucji UE, która stanowi, że „dokument” oznacza wszelkie treści bez względu na nośnik (zapisane na papierze, przechowywane w formie elektronicznej czy jako dźwięk, nagranie wizualne czy audiowizualne) dotyczące kwestii związanych z polityką, działalnością i decyzjami mieszczącymi się w sferze odpowiedzialności tych instytucji.” Tymczasem w Polsce to administracja publiczna zawęża, dla własnych potrzeb, definicję dostępu do informacji przy często bezrefleksyjnej aprobacie sądów administracyjnych. Mamy do czynienia z wyłączeniem spod obowiązywania tak Konstytucji, jak i ustawy dokumentów o rzekomo wewnętrznym charakterze, tzw. dokumentów prywatnych. Na takie interpretacje jednak nie pozwalają żadne przepisy prawa. Propozycja Związku Powiatów Polskich zmierza najwyraźniej do ich wprowadzenia.

Kolejnym postulatem jest wprowadzenie definicji informacji przetworzonej.

Nie ma takiej potrzeby, gdyż definicja ta sprawia jedynie problemy przedstawicielom administracji publicznej, którzy wydają się być niezadowoleni z faktu, iż ten wyjątek od zasady powszechnego dostępu do informacji nie może być przez nich traktowany jako pretekst do zrzucenia z siebie odpowiedzialności za udostępnianie informacji publicznej o prostym charakterze.

Szczegółowe uwagi wynikają raczej z braku wiedzy Związku Powiatów Polskich na temat funkcjonowania przepisów określających dostęp do informacji lub braku zrozumienia, po co demokratyczne państwo powinno realizować zasadę przejrzystości swoich działań. Dla przykładu, informacja o wynagrodzeniach nie jest w żadnym razie tożsama z informacją znajdującą się w oświadczeniach majątkowych. Ustawodawca odwołał się w treści ustawy o dostępie do ochrony prawa do prywatności, a zatem uwaga dotycząca skorelowania tych przepisów z przepisami ustawy o ochronie danych osobowych jest bezpodstawna. Szczególnie, że jako przykład Związek Powiatów Polskich wskazał zbyt szeroki dostęp do dokumentów niezwykle istotnych dla społeczności lokalnej. I nie uczynił tego raczej w obawie przed naruszeniem praw jednostek, a w obawie przed poddaniem się administracji publicznej pod kontrolę obywateli.

Po raz kolejny pojawia się, nie znajdujący żadnego oparcia w faktach, rzekomy „zalew wniosków”. Z ewidencji wniosków prowadzonych przez jednostki samorządu terytorialnego jednoznacznie wynika, że odpowiedzi na wnioski o udostępnienie informacji stanowią nieznaczny ułamek ich działalności. Znacznie więcej energii samorządy poświęcają często działaniom związanym z promocją urzędów i ich zwierzchników. Poza tym, czego ZPP zdaje się nie zauważać, pominięto zupełnie fakt, że dobrze prowadzony BIP ogranicza wpływ wniosków, a w tym obszarze samorządy muszą jeszcze dużo poprawić – w swoim własnym interesie. Dzięki realizacji tego rozwiązany zostanie, podniesiony przez Związek rzekomy problem z opłatami za udostępnienie informacji publicznej na wniosek. Samorządy prowadzą też najczęściej dwie osobne strony, BIP oraz stronę zwykłą. W konsekwencji mieszkańcy nie widzą, na jakiej stronie szukać informacji. A dodatkowo strony te różnią się od siebie. Zniechęcony mieszkaniec, zamiast szukać informacji na stronach, po prostu wysyła wniosek.

Zwracamy uwagę, iż liczba wniosków składanych do urzędów nie jest aż tak znacząca, jak stara się to publicznie podnosić – przykładowe dane za rok 2013:

  • Szczecin – 350,
  • Gdańsk – 290,
  • Lublin – 263,
  • Rzeszów – 204,
  • Bydgoszcz – 215,
  • Olsztyn – 201,
  • Opole – 192.

Jednocześnie jest wiele takich przypadków, gdzie ilość wniosków o udostępnieni informacji publicznej jest znikoma:

  • Chełm – 18,
  • Kołobrzeg – 19,
  • Suwałki – 19,
  • Żywiec – 17,
  • Augustów – 9,
  • Głogów – 8.

Poza nielicznymi przypadkami liczby te nie są znaczące.

Bezsprzecznie ilość składanych wniosków każdego roku rośnie, jednak to nie jest powód do ograniczania prawa do informacji. Należy się cieszyć, że mieszkańcy chcą wiedzieć, co robią ich samorządy i jak wydatkują publiczne pieniądze.

Samorządy często same utrudniają sobie pracę. Takim przykładem są rejestry umów. Niektóre urzędy zdecydowały się upublicznić informacje o zawieranych umowach na stronach BIP i w dużej części nie muszą już odpowiadać na pytania odnośnie finansów. Inne nie chcą tworzyć takich rejestrów i muszą odpowiadać osobno na każdy wniosek o udostępnienie informacji publicznej.
Z naszego doświadczenia wynika, że samorządy w celu nieudostępniania informacji publicznej chętnie podpierają się wyrokami sądów administracyjnych, których rozstrzygnięcie nie jest projawnościowe. Nie obserwujemy, żeby równie chętnie były cytowane wyroki projawnościowe. Zwracamy uwagę, że takie sytuacje nie zwiększają zaufania mieszkańców do swoich władz, a często potęgują chęć uzyskiwania informacji publicznej.

Niezrozumiała jest wreszcie uwaga dotycząca ponownego wykorzystywania informacji publicznej.

Są to przepisy niezależne od przepisów dotyczących dostępu. Widoczny brak wiedzy na temat istoty ponownego wykorzystywania informacji publicznej, trafnie odsłania rzeczywiste intencje Związku Powiatów Polskich. Autorzy propozycji zdają się twierdzić, że są rozczarowani zbyt dużymi uprawnieniami wnioskodawców do wykorzystywania wiedzy na temat działalności administracji publicznej. Do chęci ograniczenia samego dostępu do informacji dochodzi jeszcze chęć ograniczenia określonego w art. 54 Konstytucji RP prawa do rozpowszechniania informacji.
Na takie propozycje nie może być zgody. Polska pokonała zbyt długą drogę do realizacji zasad demokratycznego państwa prawa, by, dla rzekomej wygody niektórych przedstawicieli administracji, z niej zawrócić.

Przypomnieć należy, że Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji od ponad dwóch lat pracuje nad propozycjami zmian. (informacje o tych pracach):

Jednocześnie trwają różne zmiany dotyczące dostępu do informacji publicznej, które zmniejszają zakres jawności:

Apelujemy, aby pisać do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji (mac@mac.gov.pl), Związku Powiatów Polskich (biuro@powiatypolskie.pl) oraz Przewodniczącego Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej (Piotr.Zgorzelski@sejm.pl) z sugestiami, że proponowane rozwiązania należy uznać za szkodliwe dla demokracji.

Jeżeli chcesz być na bieżąco informowana/y o tym co się dzieje z ustawą, napisz na adres: ustawa@siecobywatelska.pl.

Media o propozycjach Związku Powiatów Polskich:

Sytuację monitorujemy dzięki wsparciu programu Obywatele dla Demokracji

Chcesz, aby Twoje prawa były chronione, a politycy mądrze wydawali Twoje pieniądze?

Wspieraj nas lub włącz się w nasze działania

Komentarze 0

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.